Ósme miejsce Macieja Kota w kwalifikacjach było sporą niespodzianką po tym, co Polak prezentował podczas zawodów w Wiśle i Ruce. Zakopiańczyk najwyraźniej znalazł sposób na poprawienie dyspozycji...
- Jest postęp. Może nie jakiś ogromny przeskok, ale skoki w powietrzu wyglądają lepiej. Mogę popracować i odlecieć. To jest to, czego szukałem do tej pory - przyznał Kot, który jest jednak świadomy, że czeka go jeszcze dużo pracy. - Przede mną jeszcze jednak wiele skoków treningowych - jedna jaskółka wiosny nie czyni. Trzeba takich skoków oddać dziesięć-dwadzieścia, żeby móc zrobić kolejny krok.

Zakopiańczyk optymistycznie podchodzi do konkursów w Uralu:

- Lubię zawody w Rosji. To oczywiście specyficzny weekend, ale moim zdaniem najważniejsze jest, by przyjechać tu z pozytywnym nastawieniem. Dzieją się tu różne rzeczy - nieprzewidziane i przewidziane - ale trzeba do wszystkiego podchodzić pozytywnie, śmiać się i obracać w żart - stwierdził, wystawiając organizatorom średnio korzystną laurkę.

W Rosji wreszcie skoczkowie doczekali się warunków godnych skoków narciarskich. Kot nie narzeka:

- Mróz doskwiera, jest bardzo zimno - ale to prawdziwa zima, w końcu zimowa aura! Jeszcze wiatr dodatkowo dodaje odczucia tego mrozu - może na termometrze nie wygląda to spektakularnie, ale wiatr jest naprawdę bardzo zimny. Dla wszystkich temperatura jest jednakowa - ocenił.

O tym, czy występ w kwalifikacjach nie był jednorazowym wyskokiem, przekonamy się już niebawem - o 14:45 rozpoczyna się seria próbna, a godzinę później indywidualny konkurs w Niżnym Tagile.