Odkąd w czwartek FIS podjął decyzję o wprowadzeniu dla skoczków minimalnej wartości wskaźnika BMI, sprawa ta jest szeroko komentowana w Norwegii. Właśnie tam nowe reguły były od początku najbardziej krytykowane. Co ciekawe, propozycja kontroli wagi została po raz pierwszy przedstawiona przez... Norwega, dość kontrowersyjnego przewodniczącego komisji skoków narciarskich Torbjoerna Yggesetha. Podczas konferencji FIS w Miami ustalono wymaganą wysokość wskaźnika BMI na 20 (zawodnicy będą ważeni w kombinezonie i butach).
Skoczkowie norweskiej reprezentacji przebywali do wczoraj na zgrupowaniu w Lillehammer, gdzie trenowali na 90-metrowym obiekcie. Zaraz po otrzymaniu wiadomości o wprowadzeniu nowych reguł, zawodnicy udali się na ważenie. Okazało się, że by osiągnąć poziom BMI 20, Sigurd Pettersen musi przytyć około trzech kilo. Wkrótce zaczną się dla niego zmagania z wagą - Sigurd będzie musiał popracować nad zwiększeniem masy mięśniowej. Poproszony o skomentowanie nowych reguł, mówi: "Zdaję sobie sprawę, że nadmierne odchudzanie się może być problemem. Ale wszyscy w naszej drużynie odżywiają się normalnie i są zdrowi. Nikt się tu nie odchudza". Dziennik Drammens Tidende w żartach radzi Pettersenowi, by zamiast tyć i skracać narty, wszył sobie ołów w kombinezon.

Bjoern Einar Romoeren uważa, że zajmowanie się kwestią wagi jest w ogóle zbędne. "Ten problem tak naprawdę został stworzony przez media. To one spowodowały, że wokół wagi skoczków powstało tyle szumu. Międzynarodowa Federacja Narciarska wyczuła, że nie wpływa to korzystnie na jej image i dlatego wprowadziła regulaminowe zmiany". Skoczek podkreśla, że norwescy zawodnicy są szczupli sami z siebie i uprawiają zdrowy sport.

Obecnie Romoeren waży się regularnie a także robi to przed każdym konkursem w sezonie zimowym. Nie boi się nowych wymogów, lecz sądzi, że wprowadzą one dodatkowy stres przed zawodami. "Teraz będziemy musieli szczególnie uważać, by przypadkiem nie schudnąć o kilo, co przecież może się przydarzyć każdemu. Być może będziemy musieli jeść, nawet gdy nie będziemy głodni", mówi. Również Pettersen boi się przypadkowej utraty wagi. "Podczas sezonu chudniemy z powodu ciągłych podróży, chorób. Teraz jeśli ktoś zachoruje - ryzykuje, że nie będzie mógł startować".

Skoczkowie obawiają się także dodatkowego kłopotu związanego z koniecznością kontroli coraz większej ilości rzeczy. Do smarowania nart, pilnowania wymiarów kombinezonów dojdzie im jeszcze kontrola nad wagą. Romoeren obawia się, że wkrótce w skokach będzie już za wiele reguł, których w dodatku ciężko będzie dotrzymać i które mogą doprowadzić do niesprawiedliwych dyskwalifikacji. "Mam nadzieję że FIS będzie współpracował z trenerami, by dopracować nowe ograniczenia i określić sposób ich dotrzymywania" - komentuje.

Jakie jest w tej sprawie zdanie trenerów i działaczy? Bertil Paalsrud, przewodniczący komisji sprzętowej FIS, powiedział, że międzynarodowy komitet do spraw skoków decyzję o nowym regulaminie podjął jednogłośnie. Celem nowych regulacji jest zmniejszenie presji na odchudzanie się i niebezpieczeństwa zaburzeń łaknienia wśród skoczków. Paalsrud jest optymistą i odpiera krytykę, że doprowadzi to do wprowadzenia nowych klas wagowych w skokach - "Od wielu lat ważymy skoczków przed zawodami i nie ma wątpliwości co do tego, że są oni coraz chudsi a przeciętna waga bardzo spadła w ciągu kilku ostatnich sezonów. Teraz bardzo szczupła sylwetka nie będzie zaletą, ale nie sądzę, żeby miało to duży wpływ na sam sport".

Kierownik do spraw skoków Norweskiego Związku narciarskiego Jan-Erik Aalbu nie kryje natomiast rozczarowania. "Oczywiście liczyliśmy na inne postanowienia. Nie sądzimy, żeby metoda ważenia skoczków była najlepsza. Nie jest tak, że nie podobają nam się wszystkie regulaminowe nowości, ale uważamy, że skoki skorzystałyby bardziej na innym rodzaju pomiaru". Zapytany o to, jakie konsekwencje nowe reguły będą miały dla norweskich skoczków, odpowiada, że jest jeszcze za wcześnie, żeby o nich mówić. Być może w niektórych przypadkach konieczna będzie zmiana programu treningowego, ale "na pewno nie będziemy zawodników karmić frytkami i orzeszkami" - zapewnia. Na koniec Aalbu dodaje: "Wraz z ekspertami próbowaliśmy wypracować inne sposoby kontroli wagi skoczków [np. pomiar tkanki tłuszczowej - przyp. red.], ale teraz nie pozostaje nam nic innego jak tylko przyjąć nowe reguły do wiadomości".