Norwescy skoczkowie startowali dziś w zupełnie innej lidze niż pozostałe drużyny. Podopieczni Alexandra Stöckla nie zepsuli żadnego skoku i zasłużenie wygrali z ogromną przewagą nad rywalami...
Osiem skoków, każdy powyżej 220 metrów. Robert Johansson, Daniel Andre Tande, Andreas Stjernen i Johann Andre Forfang zgotowali norweskim kibicom niesamowity show - nie tylko wygrali na własnej ziemi, ale zrobili to w wielkim stylu.

- To był niesamowity konkurs! Każdy w drużynie skakał ekstremalnie dobrze. Zwycięstwo z taką przewagą jest czymś niewiarygodnym! Nie sądzę, że ktokolwiek mógłby przebić to, co zrobiliśmy dzisiaj - przyznał po zawodach Tande. Norweg nie potrafił zdradzić sekretu swojej ekipy: - Szczerze mówiąc, nie wiem, co sprawia, że jesteśmy tacy dobrzy w lotach. Po prostu lubimy latać, a na tym obiekcie możemy się tym cieszyć.

Indywidualnie dziś świetnie spisywał się Robert Johansson - był dziś jedynym skoczkiem, który zdołał przekroczyć 240 metrów. Norweg zmniejszył stratę do Kamila Stocha w klasyfikacji generalnej Raw Air, ale wciąż traci 55,7 punktu. Nie traci jednak nadziei na końcowe zwycięstwo:

- Nigdy nic nie wiadomo, choć łatwo nie będzie. Będę atakować, tak samo jak dzisiaj - zapowiedział Johansson.

Duże szanse na końcowe podium ma też Andreas Stjernen.

- Wciąż walczę o podium w klasyfikacji Raw Air, więc nie mogę się doczekać jutra. Mam nadzieję, że będą podobne warunki jak dzisiaj! - powiedział aktualny lider klasyfikacji lotów. - Jestem szczęśliwy. To był ciężki dzień, ponieważ wiatr był trochę zmienny. Oddaliśmy jednak osiem fajnych skoków - było perfekcyjnie - zakończył.