To był weekend Kamila Stocha. W ciągu trzech ostatnich dni to Polak był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na skoczni w Lahti. Lider Pucharu Świata nie ukrywa, że chętnie przedłużyłby swój pobyt w Finlandii.
Na dziewięć rozegranych w Lahti serii skoków Kamil Stoch był najlepszy w ośmiu; w serii próbnej przed konkursem drużynowym ustąpił tylko dwóm skoczkom. Polaka można więc nazywać królem Salpausselki. Sam zainteresowany nie ukrywa, że jest bardzo zadowolony z weekendu w Lahti:

- Spędziłem tutaj trzy miłe dni i właściwie trochę mi smutno, że ten weekend się kończy. Skakało mi się tutaj super. Każdy skok to czysta przyjemność, radość. Bardzo lubię ten obiekt i chciałbym tutaj dłużej startować. Szkoda, że będę musiał czekać do przyszłego roku, żeby znowu tutaj poskakać - przyznał dość sentymentalnie.

Stoch pokonał drugiego Markusa Eisenbichlera aż o 28,2 punktu. Do rekordowej różnicy pomiędzy pierwszym a drugim zawodnikiem brakuje co prawda sporo, ale i tak był to nokaut ze strony Polaka.

- Chyba nie ma znaczenia, czy wygrywa się z dużą przewagą, czy o 0,1 punktu - wygrana jest wygraną. To nagroda dla mnie, całego zespołu, wszystkich ludzi, którzy mi pomagają. Zawsze jest to miłe - podkreślił.

Już za kilka dni rozpocznie się druga edycja turnieju Raw Air. Z tak stabilną i wysoką dyspozycją Stoch jest faworytem numer jeden wyczerpującej imprezy:

- Turniej Raw Air jest świetnym pomysłem, ale dla wszystkich będzie dużym wyzwanem. Rywalizacja przez dziesięć dni daje się we znaki, trzeba bardzo dobrze rozłożyć siły, liczy się też głowa - zaznaczył Stoch. - Liczę, że będziemy rywalizować w równych warunkach i mam nadzieję, że czekają nas konkursy na wysokim poziomie. Postaram się zrobić to, co umiem, ale niczego nikomu nie obiecuję. Chcę skakać na równym, dobrym poziomie - zobaczymy, jak to się zakończy.