Niemcy opuszczą Pjongczang z czterema medalami zdobytymi w skokach narciarskich. Po drużynówce Werner Schuster jest zachwycony swoją drużyną, ale nie wie, jak długo jeszcze będzie z nią pracować...
Pełna zwrotów akcji walka z Polakami o srebrny medal zakończyła się dla Niemców zwycięsko - podopieczni Wernera Schustera przechylili szalę na swoją stronę po ostatniej próbie Andreasa Wellingera. 22-latek nie był z niej zadowolony:

- Po moim drugim skoku nie sądziłem, że awansujemy - przyznał Wellinger.

Mimo stosunkowo nieudanego skoku Wellingera Niemcy zdołali w ostatniej chwili wyprzedzić Polaków - Kamil Stoch lądował nieco za blisko, aby pokonać rywali:

- Gdy Kamil wylądował przed zieloną linią, oszaleliśmy z radości - przypominał sobie Stephan Leyhe. - Kamil nie jest maszyną, tylko człowiekiem - dodał Werner Schuster.

Szkoleniowiec niemieckiej reprezentacji jest dumny z postawy swoich podopiecznych:

- To po prostu świetny zespół. Jestem szczególnie zadowolony z postawy Richarda, w Pjongczangu nie było mu łatwo - zaznaczył trener. - Zasłużyliśmy na medal i bardzo się cieszę, że nie tylko osiągnęliśmy wyznaczone przez nas cele, ale zdobyliśmy nawet więcej niż oczekiwaliśmy.

Sam Freitag podkreśla, że za srebrnym medalem stoi dużo większa grupa ludzi niż tylko czwórka, która dziś odbierze medale:

- To sukces całego naszego zespołu, nie tylko czwórki zawodników, ale też wielu innych skoczków i przede wszystkim całego sztabu, który stoi za drużyną.

W ostatnim konkursie skoków na igrzyskach do niemieckiej drużyny dołączył wreszcie Stephan Leyhe. 26-latek świetnie spisywał się na treningach, ale Schuster nie wystawił go do konkursów indywidualnych. W drużynówce było już inaczej:

- Stephan prezentuje bardzo stabilną formę, czym zasłużył na miejsce w drużynie. Markus Eisenbichler jest bardziej utytułowany, ale tutaj nie pokazał swojego potencjału - tłumaczył swoją decyzję Schuster.

Wśród skoczków koreańską imprezę najlepiej będzie wspominać Andreas Wellinger, który wywalczył złoty i dwa srebrne medale:

- Gdyby przed igrzyskami ktoś mi powiedział, że wrócę z nich z trzema medalami, stwierdziłbym: "piękny sen" - powiedział żartobliwie Niemiec, który nie zamierza osiadać na laurach: - Spokojnie, na razie mam zamiaru kończyć kariery. Za bardzo kocham skoki narciarskie.

Również Schuster twierdzi, że trzy medale zdobyte w Pjongczangu nie są szczytem możliwości skoczka:

- Andreas wciąż ma jeszcze wiele do osiągnięcia - nie zdobył mistrzostwa świata, nie wygrał Turnieju Czterech Skoczni. Ma co robić.

Nie wiadomo jednak, czy kolejne sukcesy Wellinger będzie osiągać pod okiem Schustera - austriacki trener zastanawia się nad kontynuacją współpracy. Obecny kontrakt obowiązuje do przyszłego roku, niemiecka federacja chciałaby go przedłużyć przynajmniej do igrzysk w Pekinie (2022).

- To szalone - mam prawie pięćdziesiąt lat, mam rodzinę, a mimo to przez dwieście dni w roku podróżuję po całym świecie. Nie wiem jeszcze, jak długo to wytrzymam - stwierdził Schuster. - Pracuję na tym stanowisku od dziesięciu lat, w tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć nic na temat mojej przyszłości. Bardzo ciężko pracuję, wkładam w to wiele siły. Muszę dwa razy pomyśleć, zanim podejmę jakiekolwiek decyzje - zakończył.