Dla Andreasa Wellingera igrzyska w Pjongczangu są kolejną imprezą, z której wyjedzie jako multimedalista. Po zwycięstwie na skoczni normalnej dziś sympatyczny Niemiec zdobył srebro na dużym obiekcie...
Podczas treningów na dużej skoczni Wellinger nie spisywał się już tak dobrze, jak na normalnym obiekcie - tylko raz, w serii próbnej przed kwalifikacjami, był w czołowej trójce (wtedy uzyskał najlepszy wynik spośród wszystkich). W konkursie jednak wszystko zagrało i Niemiec może świętować (piwem!) swój drugi medal zdobyty w Pjongczangu:

- To był świetny konkurs na naprawdę wysokim poziomie. To wspaniałe, że zdobyłem kolejny medal. Ze skoku na skok byłem coraz lepszy, zwłaszcza ta ostatnia próba była udana - przyznał Wellinger.

22-letni Bawarczyk skakał dziś najdalej, ale po uwzględnieniu rekompensat za wiatr (w obu seriach korzystny, przynajmniej według uśrednionego pomiaru) i not za styl przegrał z Kamilem Stochem - Polak dwukrotnie startował przy wietrze w plecy, a lądował w lepszym stylu (łącznie o 1,5 punktu więcej od Wellingera). Niemiec nie ma pretensji do nikogo i z szacunkiem wypowiada się o naszym zawodniku:

- Kamil oddał dziś dwa skoki na najwyższym poziomie i w pełni zasłużył na tytuł mistrza olimpijskiego - stwierdził.

Po dwóch konkursach Wellinger ma już dwa krążki:

- Przyjechać na igrzyska olimpijskie, zdobyć złoty i srebrny medal w konkursach indywidualnych - to coś szalonego. To niewiarygodne, pewnie dopiero za parę dni to do mnie dotrze - mówi Niemiec, który w poniedziałek znów ma ogromne szanse na podium: - Oczywiście, liczę, że powalczymy o medale również w konkursie drużynowym. Każdy z nas jest w świetnej formie - zakończył.