Przełom kwietnia i maja to w Japonii czas wyjątkowy. Zbiega się wówczas kilka świąt państwowych, między innymi Dzień Konstytucji, obchodzony, tak jak w Polsce, 3 maja. Okres ten nazywany jest "Złotym Tygodniem", a miliony Japończyków spędzają go na wypoczynku i podróżach. Ten właśnie moment firma Tsuchiya Home wybrała na zorganizowanie spotkania z najlepszymi swoimi zawodnikami minionego sezonu zimowego: Noriakim Kasai oraz uprawiającym kombinację norweską Daito Takahashi. Odbyło się ono 4 maja w hotelu w Hachioji, dzielnicy Tokio zlokalizowanej około 40km od centrum miasta, a udział w nim wzięło 130 fanów przybyłych nawet z odległych rejonów Japonii.

Noriaki Kasai, najlepszy japoński skoczek ubiegłej zimy, szczegółowo opisał jak doszło do tego, że wybrał tę dyscyplinę sportu, i jak wyglądały początki jego kariery: "Urodziłem się w zimnym rejonie Hokkaido. Jako dziecko byłem dość chorowity, więc starałem się poprawić swoją kondycję fizyczną biegając na nartach. Któregoś dnia, gdy miałem 9 lat, jeden z kolegów zaproponował, żebym dla odmiany spróbował skakania. I od razu na pierwszym treningu pobiłem jego dotychczasowy rekord! Udało mi się też wygrać pierwszy konkurs, w którym brałem udział. Jako 15-latek wystąpiłem w Mistrzostwach Świata Juniorów [1987, Asiago]. Na treningach poszło mi bardzo dobrze, ale w serii konkursowej zupełnie spaliłem się psychicznie [33. miejsce]. Podobnie stało się w czasie Mistrzostw Świata w Lahti [1989 - 57. i 54. lokata]. Postanowiłem wtedy, że muszę być tak mocny jak zawodnicy ze światowej czołówki. Rozpocząłem trening siłowy i wzmacniałem swój organizm odżywkami proteinowymi. Wreszcie w sezonie 1989/90 zdobyłem pierwsze punkty PŚ. Niestety, radość była krótka, bo już następnej zimy wpadłem w głęboki dołek i wiele czasu zajęło mi, żeby się z niego wygrzebać. W tamtym okresie spędzałem dużo czasu na słuchaniu muzyki i przeczytałem wiele książek. W czasach mojej pierwszej Olimpiady, w Albertville [1992], udało mi się przestawić ze stylu równoległego na styl V. Ale był to bardzo trudny okres. Jednak początkowe niepowodzenia z nawiązką wynagrodziło mi zwycięstwo w Harrachovie [MŚ w Lotach, 1992]. Moja radość nie miała granic! Wtedy ostatecznie zdecydowałem się na kontynuowanie kariery w tej dyscyplinie sportu. Do Igrzysk Olimpijskich jednak nigdy nie miałem szczęścia. Lillehammer, Nagano, Salt Lake - wszędzie tam moje marzenie o złotym medalu pozostawało niespełnione. Daje mi to dodatkowy bodziec do dalszego skakania. W przyszłym sezonie mam zamiar wziąć udział w MŚ w Oberstdorfie, a rok później oczywiście wystąpić na Olimpiadzie w Turynie."

Noriaki odpowiadał też na pytania zadawane przez fanów:

- Kto przyczynił się do tego, że zdecydowałeś się zostać skoczkiem?
"Przede wszystkim zawdzięczam to Masahiro Akimoto [najlepszy japoński skoczek lat 80-tych] i mojemu byłemu trenerowi Furucie. Akimoto odkrył moje uzdolnienia, kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Dzięki niemu zdecydowałem się wstąpić do Chizaki Kogyo, który stał się moim pierwszym klubem. Trenowałem w nim w czasach mojego występu na MŚ Juniorów."

- Który swój skok uważasz za najlepszy?

"Hmm... Najlepiej czuję się na skoczniach mamucich, szkoda, że jest ich tylko 5 na świecie. A mój ulubiony skok to ten na zakończenie sezonu 1998/99, w Planicy. Byłem wtedy liderem po pierwszej serii, przed Schmittem i Miyahirą. W drugiej kolejce, siadając na belce, czułem się mocno zdenerwowany. Ale szczęśliwie udało mi się wtedy wygrać!"

- Czym fińskie metody treningu różnią się od japońskich?

"Pekka Niemelä [trener z Finlandii zatrudniony przez Tsuchiya Home] jest młodszy ode mnie, lecz bardzo poważnie podchodzi do swojej pracy. Potrafi spędzić cały dzień, analizując video z moich treningów. I przywiązuje wagę do dopracowania najdrobniejszych elementów skoku. Ale nie chciałbym się wdawać w szczegóły, bo mogłyby być trudno zrozumiałe."

- Czy lubisz europejskie jedzenie?

"Zdecydowanie wolę potrawy japońskie. Z europejskich w miarę smakuje mi chleb, ziemniaki, kiełbasa, lecz nie przepadam za nimi zbytnio. Do Europy zwykle zabieram ze sobą japońskie produkty. Ale największe problemy z przystosowaniem się do innego typu żywności ma Daiki Ito. Gdy udawał się w lutym do Salt Lake, połowę jego bagażu stanowiło jedzenie zabrane z Japonii. I na lotnisku w Denver przeżył wielkie zaskoczenie, gdyż sprawdzono jego walizkę i cała ta żywność została zatrzymana! Biedny Daiki, w czasie pobytu w Stanach musiał się żywić hamburgerami..."

Jako drugi wystąpił Daito Takahashi, najlepszy japoński zawodnik kombinacji norweskiej, a przy tym świetny skoczek, z powodzeniem rywalizujący ze specjalistami. W ostatnim sezonie poczynił wielkie postępy w biegu, dzięki czemu odniósł dwa pierwsze zwycięstwa w karierze. W przeciwieństwie do Noriakiego, Daito wyglądał na bardzo zdenerwowanego, przemawiając do zgromadzonej publiczności. Przedstawiamy najważniejsze punkty jego wypowiedzi:

"Kilka lat temu Japonia była bardzo silna w kombinacji norweskiej, a Kenji'ego Ogiwarę określano mianem "króla nart". Tamte czasy jednak minęły, a japońskiej kombinacji potrzebni są w tej chwili przede wszystkim sponsorzy... Teraz miejsca na podium regularnie zajmują zawodnicy tacy jak Ackermann, Lajunen, Gottwald czy Manninen i ogólna opinia głosi, że nie da się ich pokonać. Mnie się to jednak udało. Jak wszyscy wiecie, nie jestem zbyt dobry w biegu - czasami marzę, żeby móc przeskoczyć nad częścią trasy, wtedy nikt nie mógłby mnie doścignąć... W gruncie rzeczy nie jestem zbyt silny, zawsze wypadam słabo we wszystkich testach możliwości fizycznych. Na dodatek w poprzednich sezonach miewałem częste bóle pleców, przez co nie udawało mi się uzyskiwać wystarczająco dobrych rezultatów. Dopiero przed ostatnią zimą byłem w stanie naprawdę ciężko trenować. I myślę, że w niedługim czasie nastąpi okres szczytu mojej formy. Kiedy byłem jeszcze w szkole średniej, nigdy nawet nie marzyłem, że któregoś dnia stanę się olimpijczykiem. Ale lubiłem narty i codziennie przykładałem się do treningów. Robiłem to wtedy głównie dla własnej satysfakcji, obserwowanie swoich postępów sprawiało mi radość."

Na zakończenie spotkania do obu zawodników ustawiła się długa kolejka fanów, chcących uzyskać ich autografy. Z powodu dużego zainteresowania ze strony kibiców, pod koniec maja podobna impreza odbędzie się ponownie, tym razem w Sapporo.