Polscy skoczkowie mają już za sobą zarówno uroczyste ślubowanie w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego, ale też większość trasy do Korei Południowej. Już za dwa dni oddadzą pierwsze skoki w Pjongczangu.
Dzisiejszy poranek był dla naszych skoczków wyjątkowo pracowity - po tym, jak wczoraj startowali w Willingen, szybko wrócili do kraju, by w poniedziałek rano zjeść śniadanie z premierem i wziąć udział w ceremonii ślubowania olimpijskiego.

- (...) w imieniu wszystkich zawodników uroczyście ślubuję, że będziemy przestrzegać obowiązujących przepisów, regulaminów sportowych i zasad fair play oraz zgodnie i z zaangażowaniem reprezentować nasz kraj. Ślubuję - tekst przysięgi w imieniu odlatującej dziś grupy sportowców odczytał Dawid Kubacki.

Przy okazji ślubowania skoczkowie po raz ostatni przed odlotem spotkali się z dziennikarzami i opowiedzieli im o swoim podejściu do nadchodzących zawodów - najważniejszych w tym sezonie...

Jednym z najbardziej doświadczonych olimpijczyków w naszej reprezentacji jest Stefan Hula:

- To moje trzecie igrzyska. Po raz trzeci spełnia się marzenie, bo to niesamowite przeżycie. Cieszę się, że mogę reprezentować nasz kraj w Pjongczangu. Damy z siebie wszystko - mówił zawodnik ze Szczyrku.

Polak jest optymistą przed docelową imprezą sezonu:

- Wiem, na co mnie w tej chwili stać - moja dyspozycja jest dobra. Trzeba się skupić na swoich zadaniach i dać z siebie to, co najlepsze - nic nie robić na siłę, tylko robić to, co kochamy, co nam sprawia przyjemność. Do igrzysk trzeba podejść jak do każdych innych zawodów i będzie dobrze - powiedział Hula.

Na swoje czwarte igrzyska olimpijskie w karierze leci właśnie Kamil Stoch - wcześniej Polak startował w Turynie, Vancouver i Soczi. Dwa złote medale zdobyte w Rosji nie zaspokoiły jego apetytu...

- Oczywiście, że chciałbym osiągać coraz więcej. Po to ciężko pracuję i trenuję, wkładam w to mnóstwo energii - powiedział Stoch, który zaprzecza stwierdzeniom, że jedzie do Korei bronić tytułów mistrza olimpijskiego: - Niczego nie muszę bronić. To, co zdobyłem, nie zostanie mi odebrane przez nikogo. Wybieramy się na kolejne igrzyska, gdzie będziemy rywalizować jako inni zawodnicy, bardziej doświadczeni. Inne miejsce, inna atmosfera, inne skocznie - niczego nie musimy bronić, a możemy zdobywać.

W jaki sposób dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi chce radzić sobie z presją?

- Na każdy kolejny konkurs jadę z takim samym nastawieniem - chcę oddać najlepsze skoki, na jakie w danym momencie mnie stać. Z presją radzę sobie tak, że o niej nie myślę - tłumaczy. - Do tych konkursów trzeba podejść normalnie. Same zawody niczym nie różnią się od normalnych konkursów, z którymi mamy styczność co weekend. Najzdrowszym podejściem jest robienie normalnie tego, co się potrafi.

Debiutantami na igrzyskach nie będą także pozostali trzej nasi reprezentanci - Piotr Żyła, Maciej Kot i Dawid Kubacki. Ten ostatni jest pewnym punktem polskiej ekipy.

- Nie tyle mam nadzieję, co pracuję na to, żeby na igrzyskach było jak najlepiej. Wybieganie w przyszłość czy wróżenie nie jest mi do niczego potrzebne. Cały czas jestem skoncentrowany na tym, co mam do zrobienia. Same wyniki poznamy po konkursach - zaznaczył Kubacki, który odznacza się dużym spokojem. - Nie mamy czego się obawiać. Podejdziemy do igrzysk, jak do normalnych zawodów. Ostatnie weekendy pokazały, że podchodząc do konkursów w taki sposób jesteśmy w stanie walczyć o wysokie miejsca. Zmiana nie jest potrzebna. Możemy robić swoje i dawać 100% serca w tym, co robimy. Myślę, że wtedy będziemy zadowoleni także z wyników.

Skocznie olimpijskie - zwłaszcza mniejszą - dobrze wspomina Maciej Kot, który rok temu odniósł tam drugie zwycięstwo w Pucharze Świata:

- Mieliśmy szczęście skakać na obu obiektach, ponieważ drugiego dnia ze względu na złą pogodę zawody zostały przeniesione na skocznię normalną. Te obiekty są trudne, ale jeśli skacze się dobrze, to - jak na każdym innym - można skakać daleko. Plusem są siatki, które chronią od wiatru. Wiadomo jednak, że gdy wiatr zmienia kierunek, warunki mogą być ciężkie - trzeba więc mieć szczęście. Przede wszystkim trzeba skakać bardzo dobrze i bardzo daleko - przypomniał Kot.

Piotr Żyła podczas konferencji specjalnie rozmowny nie był - po wiślaninie widać było, że jest dość senny, a może i znudzony. Polak wspomniał tylko tajemniczo, co stało za jego dobrymi skokami w Willingen:

- Trochę było zmian. Jak widać - na dużo, dużo lepsze. Co to było - niech to pozostanie słodką tajemnicą - stwierdził z uśmiechem.

Żyła ujawnił też swój plan na długi lot do Seulu:

- Można się położyć i spać... Najprościej - oznajmił z powagą.

Jak zawsze optymizmem przed ważnymi zawodami tryska prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner:

- Ostatnie zawody w Willingen pokazały, że forma sportowa jest zwyżkująca. Wyniki w Niemczech były świetne, ale nikt się nimi nie zachłysnął. Oni są w drodze na igrzyska i tam będą chcieli zawalczyć o najwyższe trofea. Są do tego świetnie przygotowani i myślę, że będą godnie reprezentować nasz kraj. To największa przyjemność i zaszczyt - zakończył Tajner.