Niespodzianką nie mniejszą od zwycięstwa Anze Semenica był dziś brak awansu Kamila Stocha do drugiej serii konkursu w Zakopanem. Polak przyznaje, że popełnił błąd i deklaruje, że to już historia...
108,5 metra i dopiero 38. lokata - taki rezultat Kamila Stocha w niedzielnym konkursie w Zakopanem z pewnością nie ucieszył ani kibiców, ani samego zawodnika. Jak do tego doszło?

- Wydaje mi się, że popełniłem błąd. Skok był trochę spóźniony. Wydaje mi się, że ten skok mogłem oddać lepszy. Trochę go spóźniłem, a zaraz za progiem dostałem dużo powietrza. Później go brakowało, przez co wytraciłem prędkość - tłumaczył Polak.

Stoch podkreśla, że przyczyn słabego wyniku nie należy upatrywać wyłącznie w trudnych, loteryjnych warunkach:

- Nie będę zrzucać winy na warunki. Zawsze najpierw szukam błędów u siebie, zastanawiam się, co mogłem zrobić lepiej. A ten skok można było wykonać lepiej. Można sobie gdybać, ale dla mnie to historia. Stało się. To dla mnie kolejne mocne doświadczenie i kolejna lekcja - przyznał. - Nikt nie jest doskonały, nikt nie jest maszyną, każdy ma prawo popełnić błąd. Przykro mi, tak czasami bywa. Świat się nie wali, nic złego się nie stało.

Jeszcze podczas konkursu Stoch liczył, że będzie mógł przynajmniej zobaczyć Stefana Hulę na podium - co ostatecznie też się nie udało:

- Stefan skacze świetnie, mocno trzymam za niego kciuki - nie tylko dlatego, że jest moim najlepszym kumplem, ale też dlatego, że zasłużył na bardzo dobry wynik - powiedział o swoim przyjacielu.

Po dzisiejszym konkursie Stoch stracił prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata - do Richarda Freitaga traci jednak zaledwie cztery punkty.