Po obniżce formy, jaka miała miejsce u Kamila Stocha w trakcie poprzedniego weekendu, nie ma już śladu. Polak świetnie spisywał się dziś na mamucie w Oberstdorfie i pewnie kroczy po medal mistrzostw świata.
- Jak tu nie być zadowolonym? Te skoki były bardzo przyjemne, bardzo dalekie. Ostatni był trochę spóźniony, ale dziś było lepiej niż wczoraj - kolejny krok do przodu zrobiony - komentował tuż po zawodach Polak.

W trakcie dwóch dzisiejszych serii konkursowych nie zabrakło swego rodzaju momentów grozy - w pierwszej rundzie niewiele brakowało do upadku...

- Było trochę miękko, śnieg był świeży i trzymał. Tam, gdzie wylądowałem, w ogóle nie był ubity. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.

Z kolei w finale Polaka zdjęto z belki, aby ją obniżyć - jak się okazuje, bardziej niż skoczka zdenerwowało to Stefana Horngachera i kibiców:

- Zmiana belki nie zdekoncentrowała mnie. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni, a ja starałem się robić to, co umiem.

Na półmetku walki o mistrzostwo świata w lotach Stoch zajmuje trzecie miejsce - co jest o wiele lepszym rezultatem od 21. lokaty, na której uplasował się niespełna tydzień temu w Bad Mitterndorfie. Po tamtym konkursie mówił zresztą, że za kilka dni wszystko wróci do normy. Nie pomylił się:

- Moje skoki pokazują same za siebie, co się dzieje i jaka jest różnica w moim czuciu skoczni oraz pewności siebie, a także satysfakcji ze skakania - stwierdził, porównując swoją dyspozycję do tej sprzed tygodnia.