Zostać mistrzem
Opublikowano: 23 kwietnia 2004, 00:00
Od czasu, gdy w Polsce rozwinęła się "małyszomania", zaczęto mówić o prawdopodobnym wzroście zainteresowania trenowaniem skoków narciarskich. Zainteresowanie na pewno jest, ale możliwości znacznie mniejsze.
Konkursy skoków oglądane są w każdym zakątku Polski. Tam też pojawiają się marzenia o karierze zbliżonej do osiągnięć Adama Małysza. Niestety, dla wielu chętnych sztuka latania na nartach to marzenie nieziszczalne.
Dzieci, które chcą naśladować swoich idoli, mieszkające choćby w moim mieście - Poznaniu, nie mają szansy na prawdziwe treningi, które pozwolą im uprawiać wymarzoną dyscyplinę sportu. Nie chodzi mi o to, aby w Poznaniu powstała skocznia narciarska, choć nie jest to głupi pomysł, bo mamy sztuczny stok narciarski, więc i skocznia nie byłaby czymś dziwnym (może władze miasta to rozważą). Mam na myśli to, że sport, taki jak skoki, jest dyscypliną bardziej dostępną dzieciom i młodzieży mieszkającej w górskich miejscowościach, które z nartami obcują częściej niż cepry, a i śniegu mają więcej, niż mieszkańcy nizin.
Jednak mieszkanie w górach to nie wszystko. Na przeszkodzie do uprawiania jakiegokolwiek sportu stoją zwykle pieniądze. Każda dyscyplina wymaga odpowiedniego wyposażenia, a przeważnie jest tak, że im lepszy sprzęt tym większe możliwości, ale tym samym i wyższe wydatki. Z tym ostatnim jest zazwyczaj problem. Skoków narciarskich bez nart, kasku, odpowiedniego kombinezonu i gogli sobie nie wyobrażam. Sprzęt do tej dyscypliny jest indywidualnie dopasowywany do zawodnika, więc odpada jeden kombinezon czy narty wspólne z kolegą. Niestety, w początkujących sportowców, przed którymi kariera stoi otworem, muszą zainwestować ich rodzice. Dla wielu z nich jest to wydatek ponad ich możliwości i ta sprawa dotyczy każdej dyscypliny sportu (sama pływam i dobrze wiem że dobry, markowy sprzęt to wydatek kilkuset złotowy, a pływanie wcale nie wymaga takiego specjalnego wyposażenia jak skoki narciarskie).
Mając okazję być w tym roku na Mistrzostwach Polski w kombinacji norweskiej i skokach narciarskich odbywających się w Karpaczu widziałam wielu bardzo młodych, zdolnych zawodników. Ci wszyscy młodzi adepci skoków narciarskich mają wysokie ambicje i na pewno talent, ale nie wszyscy mają wystarczającą ilość środków potrzebnych na rozwijanie swej pasji i talentu. Podczas zawodów w Karpaczu zwróciłam uwagę na kilku młodych chłopców, którzy na rękawach swych kombinezonów mieli naszywki Fundacji Izabeli i Adama Małyszów. Ci zawodnicy otrzymują pomoc z tej placówki charytatywnej i dzięki temu mogą rozwijać swe umiejętności. Fundacja wspiera nie tylko skoki narciarskie, ale także inne dyscypliny. Państwo Małyszowie przeprowadzili akcję, dzięki której wyposażyli najbardziej potrzebujące szkoły w sprzęt sportowy, aby dzieci mogły aktywnie się rozwijać. Fundacja Izabeli i Adama Małyszów wspiera finansowo również Przemysława Wyrwę, zawodnika KS Wisła Ustronianka.
Państwo Małyszowie działają także na większą skalę. W maju ubiegłego roku, na stadionie Legii w Warszawie odbył się charytatywny mecz pomiędzy Reprezentacją Artystów Polskich a Skoczkami Europy. W wydarzenie to zaangażowali się skoczkowie polskiej kadry, oraz czołowi zawodnicy europejscy, którzy zupełnie bezinteresownie wzięli udział w tej imprezie. W tym roku planowane jest rewanżowe spotkanie w Chorzowie (8 maja), które poprzedzi sparing w Płocku (7 maja). W zeszłym roku impreza przyciągnęła rzesze zainteresowanych z całej Polski, a cały dochód ze spotkania zasilił konta Fundacji Izabeli i Adama Małyszów oraz Fundację TVN "Nie jesteś sam".
Istnienie organizacji, które swą działalnością wspierają młodych sportowców ma ogromne znaczenie dla rozwoju sportu. Zawodnicy, których nie stać na uprawianie sportu otrzymując pomoc finansową mogą rozwijać się, a to w przyszłości może zaprocentować dobrymi wynikami.
Kiedyś miałam okazję oglądać program opowiadający o młodych skoczkach, którzy mimo iż mieszkają w górach, mają ogromne trudności z treningami na polskich obiektach, których jest za mało, albo są w fatalnym stanie. Wielu z nich, szczególnie tych, zamieszkujących w okolicach Szklarskiej Poręby czy Karpacza na treningi jeździ na pobliskiego, czeskiego Harrachova, gdzie znajduje się dobrze wyposażony kompleks skoczni narciarskich. W Polsce ciągle za mało mamy miejsc gdzie młodzież może trenować. Dużą szansą dla przyszłych sportowców jest modernizacja skoczni w Wiśle - Malince, która ma konkurować z bardzo dobrymi, europejskimi obiektami. Miejmy nadzieję, że działalność organizacji charytatywnych, ale także rządowe inwestycje wspomogą polski sport i pozwolą bez zbędnych barier na trenowanie tym, którzy chcą swym uporem, wysiłkiem i ogromnymi wyrzeczeniami choć raz stanąć na najwyższym stopniu podium.
Autor: Patrycja
Źródło: wiadomość własna
Zaloguj się, aby komentować
- Redakcja zastrzega sobie prawo do usunięcia bądź zmodyfikowania komentarzy nie związanych z komentowaną treścią (artykułem, tekstem na blogu, zdjęciami, relacją LIVE itd.), a także obrażających skoczków, członków redakcji i innych użytkowników portalu oraz zawierających wulgaryzmy. Również "czaty" prowadzone w komentarzach nie są mile widziane.
- Zabronione jest zamieszczanie w komentarzach jakichkolwiek reklam, w tym odnośników do stron internetowych.
- Zabronione jest wielokrotne wysyłanie komentarza o tej samej treści.
- Redakcja pragnie również zaznaczyć, że niekoniecznie odpowiada na typowe prowokacje (dotyczące np. tematyki artykułu, która nie odpowiada indywidualnemu użytkownikowi).
- Wszelkie opinie krytyczne pod adresem redakcji prosimy kierować na adres e-mail redakcji - te zamieszczone w komentarzach będą ignorowane, aby uniknąć zejścia z tematu.
- W komentarzach zamieszczanych w reklacji LIVE zabronione jest zamieszczanie informacji zawierających jedynie wynik zawodnika (odległość, miejsce).
- Za nagminne łamanie reguł wymienionych w regulaminie, ogólnie pojętych zasad dobrego wychowania oraz netykiety na dany adres IP może zostać nałożona czasowa blokada adresu IP.
- Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
- Redakcja informuje, że podczas dodawania komentarza zbierane są informacje o adresie IP komputera, z którego komentarz jest dodawany. Informacje te w razie potrzeby mogą zostać udostępnione organom ścigania w celu pociągnięcia autora komentarza do odpowiedzialności karnej lub cywilnej.
- Redakcja gorąco zachęca do rozwagi i zachowania zdrowego rozsądku podczas umieszczania komentarzy.
- Wysyłanie komentarza jest jednoznaczne z akceptacją powyższych zasad.
Komentarze (6)
kategorie użytkowników:
niezarejestrowany
zarejestrowany
redaktor
VIP
Karine
26.04.2004
,,........bo to Polska nie elegancja-Francja........" ;
P.S TEŻ JESTEM Z POZNANIA I POZDRAWIAM AUTORA ARTYKUŁU!!!
Emu
26.04.2004
@ kotbehemot - podobno niedługo będą tę skoczeńkę ostatecznie rozbierać... ;(
Niemniej do jakiegoś nikłego stopnia zgadzam się z tą decyzją. Uważam, że po pierwsze jeżeli taka skocznia miałaby być otwarta, powinny być w Warszawie także np. K-10 i K-25. Nie można kazać dziecku oddawać pierwszego skoku na tak dużej skoczni! W Zakopanem pierwszy skok jest na K-35... Po drugie zaś skoro z Warszawy jest 300 km do najbliższej większej skoczni, tutejsza sekcja skoków musiałaby mieć własną co najmniej K-60. Inaczej nie ma sensu zaczynać, bo dziecko albo musiałoby po roku kończyć przygodę ze skokami, albo przeprowadzić się na południe.
Inna sprawa, co mi mówił skoczniowy: podobno gdy rozbierali te pół rozbiegu, ktoś policzył, że remont kosztowałby niewiele więcej. A jednak się nie zdecydowano... ;(
kotbehemot
25.04.2004
W Warszawie jest podobna sytuacja jak w Poznaniu. Też jest tam stok - Scześliwice [wiekszy niz Malta :P]. I na Mokotowie stoi sobie taka skocznia, która została zamknięta w 1989 roku przez odpadające częśli betonu. Przecież tego można było uniknąć a nie robierać całą wieżę!!! Przecież k 38 to idealny obiekt do treningów!!!
Emu
24.04.2004
Drobna uwaga co do sprzętu: wydaje mi się, że niezupełnie masz rację w tej kwestii. W Polsce nie spotkałam się ani razu z sytuacją, żeby młody skoczek sam musiał kupować sobie sprzęt. Przecież 95% z nich na pewno na to nie stać, a nie można z powodu niskich dochodów odmawiać komuś przyjęcia do klubu! Kolejny argument: do ok. 14 roku życia jeszcze się rośnie; czy rodzice mieliby co rok kupować dziecku nowy sprzęt? Oczywiście że narty i kombinezon są dopasowywane - ale nie w przypadku dzieci. Naprawdę mnóstwo małych skocząt ma przyduże kombinezony, za długie albo za krótkie narty... W przypadku dzieci starszych, już nie rosnących, niekiedy klub praktycznie daje danemu skoczkowi stary kombinezon na własność, może za jakąś drobną opłatą... Nie jest to sprzęt wspólny z kolegą, ale nie jest też tak, że każdy musi pisać do Meiningera, Rossignola etc. i kupować sprzęt za parę tysięcy złotych... Nawet w Niemczech przynajmniej mali skoczkowie też nie kupują sprzętu, tylko dostają go od klubu. Tam skoczek na własną rękę musi kupować tylko smar do nart. W Polsce i tego raczej się nie oczekuje, skoro ludzie ogólnie są biedniejsi niż na Zachodzie, a rejony górskie akurat nie należą do tych, gdzie najłatwiej o dobrą pracę.
Glon
23.04.2004
Kochana Patrycjo!!!
Taka Polska właśnie!!!
Napisz to do PZN, może dziadkowie coś odpalą młodzikom.
Anika
23.04.2004
Mam pytanie z innej beczki: kiedy będą bliższe informacje o meczu i biletach?