Trzeci po pierwszej serii i trzeci na koniec konkursu. Dawid Kubacki wytrzymał dziś presję, pokazał dalekie skoki i wreszcie stanął na podium zawodów Pucharu Świata.
Skoczek z Szaflar tuż po konkursie chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z sukcesu, jaki osiągnął. Jego wypowiedzi sugerowały też, że to nie jest szczyt jego możliwości...

- Co prawda to nie pierwsze miejsce, ale jest podium. Jestem zadowolony z pracy, którą dzisiaj wykonałem, ale też cała drużyna wyglądała bardzo fajnie - ocenił dzisiejsze zawody w rozmowie z reporterem TVP.

Kubacki nie zdołał odeprzeć ataku Kamila Stocha, który później okazał się zwycięzcą, ale wyprzedził prowadzącego po pierwszej serii Stefana Krafta. Jak sam mówi, wiatr mu nie przeszkadzał:

- Warunki były ciężkie, zdarzało się, że niektórych "wycinało" - przy rekompensatach w granicach dwudziestu punktów nawet przy perfekcyjnym skoku jest marna szansa na dobrą odległość. Cieszę się, że nie trafiłem dziś na takie warunki.

Tej zimy Kubacki już trzy razy zajmował miejsca w najlepszej dziesiątce, ale nie udało mu się stanąć na podium. Do dzisiaj:

- Byłem cierpliwy i cały czas pracowałem nad sobą. Wcześniejsze konkursy nie zawsze wychodziły tak, jak chciałem. To proces nauki - tłumaczył, nawiązując do popularnej zasady "jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz".

Po pierwszej ćwiartce 66. Turnieju Czterech Skoczni Kubacki zajmuje trzecie miejsce. Do końca prestiżowej imprezy jest jednak jeszcze daleka droga. Jaką taktykę przyjmie Polak przed następnymi zawodami?

- Musimy studzić apetyt. Kolejny konkurs to osobna sprawa i trzeba się do niego przygotować. Nic więcej - zakończył.