Trudno jednoznacznie podsumować piątkowe występy Polaków w Oberstdorfie - żaden nie prezentował stabilnej dyspozycji. Na treningach najlepiej spisywał się Kamil Stoch, w kwalifikacjach - Dawid Kubacki...
Czwarte i trzecie miejsce na treningach (130 i 136 m), ale dopiero 28. lokata w kwalifikacjach (118 m) - to efekty trzech dzisiejszych prób Kamila Stocha. Jak przyznaje sam zainteresowany, przyczyna słabszej trzeciej próby leży w technice, nie warunkach:

- Na całe szczęście jestem w konkursie - odetchnął zwycięzca ubiegłorocznego Turnieju Czterech Skoczni. - Mój skok nie był dobry - nie dość, że późno się odbiłem, to jeszcze popełniłem błąd zaraz po wyjściu z progu - komentował próbę kwalifikacyjną Stoch.

Polak jest jednak optymistycznie nastawiony i jak mantrę powtarza słowa o wykonaniu pracy i koncentrowaniu się na skokach:

- Chcę skupić się na dobrych skokach. Uważam, że stać mnie na oddanie trzech dobrych skoków jednego dnia - nie dwóch, jak dzisiaj.

Zupełnie inaczej było w przypadku Dawida Kubackiego - najlepszego polskiego skoczka kwalifikacji (szóste miejsce - 130,5 m), jednak nieco słabszego na treningach (128,5 i 119,5 m).

- Skoki treningowe nie były rewelacyjne, ale ostatnio pracowałem nad tym, żeby skoki zamienić miejscami. To działa, więc jestem na dobrej drodze - cieszył się zawodnik, który w pierwszej części sezonu rzeczywiście lepiej spisywał się w treningach i kwalifikacjach, a słabiej w konkursach. - Cały czas próbowałem rozwiązywać moje problemy - na różne sposoby, nie zawsze to działało. Wydaje mi się, że teraz mam opracowany dobry plan - na razie działa.

Dobre dwunaste miejsce (131 m) zajął w kwalifikacjach aktualny mistrz Polski na dużej skoczni, Stefan Hula:

- To był dzień na zapoznanie ze skocznią, złapanie czucia. Ze skoku na skok było coraz lepiej, ten kwalifikacyjny był całkiem udany. Miałem problemy przy lądowaniu, straciłem punkty. Cóż, trzeba dbać o każdy szczegół - przyznał.

Awans do konkursu wywalczyło jeszcze dwóch naszych reprezentantów - przyjaźniący się ze sobą Piotr Żyła i Maciej Kot:

- Pierwszy skok mi nie wyszedł, drugi był lepszy, a trzeci najlepszy. Brakowało metrów, ale zawody są jutro - skwitował krótko wiślanin.

- Nie jestem zadowolony. Jest dużo problemów do rozwiązania. Trzeba czegoś poszukać w sprzęcie. Liczę, że chip zainstalowany na nartach nam pomoże. Do jutra mamy czas - dodał zakopiańczyk.

Jedynym podopiecznym Stefana Horngachera, jakiemu nie udało się wejść do sobotniego konkursu, był Jakub Wolny - do awansu zabrakło mu zaledwie 0,6 punktu.