Svenja Wuerth nie będzie dobrze wspominać pierwszego w historii drużynowego konkursu Pucharu Świata kobiet. W trakcie konkursu Niemka doznała kontuzji, przez którą przedwcześnie musi zakończyć olimpijski sezon...
Przypomnijmy: w pierwszej serii Wuerth poleciała na odległość 97 metrów, jednak swój skok zakończyła upadkiem. W drugiej serii nie pojawiła się już na starcie, jednak mimo to Niemki zajęły niezłe czwarte miejsce - choć gdyby nie wypadek Wuerth, biłyby się o zwycięstwo z Japonkami.

Svenja Wuerth po upadku była przytomna, jednak uskarżała się na ból w kolanie. Niemka została zabrana do szpitala, a przeprowadzone później badania potwierdziły pesymistyczną diagnozę - zerwanie więzadła krzyżowego przedniego. Teraz czeka ją zabieg operacyjny, który przejdzie w Monachium. To oznacza, że 24-latka nie stanie na starcie XXIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu ani żadnych innych zawodach w tym sezonie.

- Walczyłam już z przeciwnościami losu w 2014 roku, z tą kontuzją też sobie poradzę. Pierwsze uczucie przygnębienia już za mną, teraz patrzę przed siebie - nie na igrzyska w Pjongczangu, a na mistrzostwa świata w Seefeld w 2019 roku - powiedziała Wuerth. - Miałam udany początek sezonu, ciężko pracowałam, aby być w dobrej formie. Teraz będę tak samo skupiona na rehabilitacji, chcę być w pełni gotowa fizycznie na kolejny sezon.

Niemka podkreśla, jak istotne jest dla niej wsparcie koleżanek z ekipy, jak i sztabu szkoleniowego:

- Przede wszystkim chcę podziękować swojej drużynie. W takich momentach to bardzo ważne otrzymać takie wsparcie, to daje mi dużo siły!

Jedną z osób, które wspierają Wuerth, jest trener niemieckiej kadry Andreas Bauer:

- To gorzka diagnoza dla Svenji i dla naszej drużyny - tym bardziej, że kontuzja nie pozwoliła jej na start w igrzyskach w Soczi, a teraz znów jej się to przytrafiło. Ona jest jednak profesjonalistką i sportowcem, która zawsze staje na nogi - ocenił szkoleniowiec.