Dla Richarda Freitaga dzisiejsza wygrana w Titisee-Neustadt była już siódmą w karierze, a drugą odniesioną przed własną publicznością. Niewiele jednak brakowało, aby kibice w ogóle nie zobaczyli konkursu...
Walka organizatorów o przeprowadzenie dzisiejszych zawodów opłaciła się - po problemach ze śniegiem i wiatrem dość loteryjny konkurs zakończył się jednak zwycięstwem najlepszych - na podium stanęli zawodnicy z czołowej trójki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

- To był całkiem długi dzień, wielu ludzi ciężko tu pracowało, aby dało się skakać. Konkurs był zwariowany również ze względu na wiatr, ale mimo to mieliśmy całkiem przyjemne zawody - podsumował dzisiejszą rywalizację Freitag. - Cały czas wierzyłem, że konkurs uda się przeprowadzić. Tory na rozbiegu były OK, a wiatr mógł się zmienić - powiedział Niemiec, który - jak się okazało - nie mylił się.

Freitag najwyraźniej przyzwyczaił się już do żółtego plastronu lidera klasyfikacji generalnej. Ten kolor będzie mu towarzyszyć również na Gross-Titlis w Engelbergu - na pewno w sobotę, a pewnie i w niedzielę.

- Nie mogę się doczekać startu w Engelbergu. Oddałem tam kilka całkiem niezłych skoków, a przedświąteczna atmosfera podczas tamtejszych konkursów jest wspaniała. Czeka nas dobry weekend - zapowiedział Niemiec.