Janos Szilagyi: W 1978 roku zacząłem skakać. Od 1990 prowadzę klub w Kőszeg, jestem trenerem. Na tym stanowisku zmieniłem Imre Marosvölgyiego, który miał problemy zdrowotne. A na co dzień jestem nauczycielem wychowania fizycznego w szkole średniej.
SNC: Jak Pan sobie radzi z kwestiami finansowymi?
J.S.: Mam niestety łatwą pracę jeśli chodzi o finanse klubu, bo nie mam kontaktu z większymi sumami. Bieżące rachunki jesteśmy w stanie opłacić...
SNC: Kto zapewnia pomoc materialną?
J.S.: Miasto, Węgierski Związek Narciarski (Magyar Sí Szövetség), kilku sponsorów.
SNC: Jak to się stało, że po latach 80-tych Węgrzy praktycznie przestali jeździć na zawody międzynarodowe? Wcześniej był Endre Kiss, László Csavas, László Gellér, László Fischer. Potem w skokach węgierskich nie dzieje się nic.
J.S.: Pod koniec lat 80-tych w Mátraháza kilka razy urządzano zawody międzynarodowe. W 1989 roku odbyły się tam ostatnie Mistrzostwa Węgier. W 1990 pojechaliśmy na Mistrzostwa Świata Juniorów do Strbskiego Plesa, gdzie nasz zawodnik upadł i odniósł poważne obrażenia.
Zmiany polityczne zachodzące w kraju nie ominęły też sportu... spośród czterech klubów, w których można było skakać, przetrwał tylko jeden, w Kőszeg. Od roku 1992 nasi zawodnicy znowu startują w międzynarodowych zawodach - w Pucharze Kontynentalnym, Mistrzostwach Świata Juniorów, w Schüler Grand-Prix w Garmisch-Partenkirchen, w zawodach mniejszej rangi w krajach sąsiednich. W konkursach Pucharu Kontynentalnego startowali Péter Tuczai, Zsolt Kovács, András Spanraft, Máté Pungor, Dénes Pungor. W 2002 roku, po 12 latach przerwy, Máté reprezentował nasz kraj na Mistrzostwach Juniorów.
SNC: Jak wygląda trening w Kőszeg?
J.S.: Tygodniowo mamy trzy treningi na skoczni K-30 pokrytej igelitem. Chcielibyśmy wybudować także mniejszą skocznię, K-15.
SNC: Ile razy w ciągu roku wyjeżdżacie do Austrii lub Słowenii na treningi?
J.S.: Niestety nie mamy pieniędzy, aby pojechać na tygodniowy bądź dłuższy obóz treningowy. Dlatego głównie wyjeżdżamy w trakcie weekendów, na 2 lub 3 dni do Austrii czy Słowenii. Rzadziej jeździmy na Słowację, do Polski. Ale może będzie też okazja jeździć i do tych krajów.
SNC: Na zawody najczęściej jeździcie do Planicy. Jak wrażenia?
J.S.: Tak, byliśmy tam na trzech Pucharach Kontynentalnych. Mogliśmy skakać na świetnej skoczni przy rewelacyjnej organizacji...
SNC: Uważa Pan, że sukcesy międzynarodowe w skokach, pojawienie się "złotego talentu" mogłyby zmienić sytuację tej dyscypliny na Węgrzech? Znaleźliby się więksi sponsorzy?
J.S.: Na pewno gdyby ktoś zaczął zajmować dobre miejsca w Pucharze Świata, otrzymałby odpowiednie wsparcie finansowe. Ale ciężko jest zapewnić warunki do tego, żeby wychować sobie takiego skoczka... Oczywiście, skoki są sportem, w którym pieniądze odgrywają ważną rolę. Bez nich nie można odpowiednio przygotować zawodnika. I dlatego ciężko liczyć na sukcesy wśród seniorów. W Kőszeg spokojnie możemy trenować dzieci, możemy je przygotowywać do zawodów na naszej skoczni. Problem zaczyna się z dziećmi w wieku 12-13 lat i wyżej. One powinny już skakać na większych skoczniach.
SNC: A co się stało z Máté Pungorem, który swego czasu jeździł na Puchar Kontynentalny, czy na Mistrzostwa Świata Juniorów? Teraz Dénes przejął rolę "lidera"?
J.S.: Máté zdecydował przerwać treningi, zakończył karierę sportową, żeby skupić się na nauce. Natomiast jeśli uda nam się przygotować Dénesa, to na pewno w sezonie 2004/2005 weźmie udział w kilku konkursach Pucharu Kontynentalnego.
SNC: Ile osób trenuje w klubie w Kőszeg?
J.S.: Na treningi chodzi 12 osób.
SNC: W tym ile dziewcząt?
J.S.: Obecnie trenują 4 dziewczyny. 9-letnia Bianka Csukovics, 10-letnia Szandra Szilágyi oraz 17-latki: Borbála Markovics i Dorottya Markovics.
SNC: Czy są jakieś kryteria naboru do klubu? Czy w Kőszeg ludzie żywo interesują się skokami?
J.S.: Rodzice raczej obawiają się skoków. Jeśli zimą pada śnieg, to z jeżdżących na nartach dzieci jedno czy dwoje zaczyna też przychodzić na treningi skokowe. Nie ma jako takiego naboru, przyjmujemy wszystkich, którzy interesują się narciarstwem.
SNC: A czy jest jakiekolwiek zainteresowanie mediów?
J.S.: W minionym roku telewizja przygotowała o nas program, pojawił się też reportaż w miejscowej gazecie oraz w gazecie naszego komitatu.
SNC: Czy nie ma możliwości znalezienia sponsora na Węgrzech lub zagranicą?
J.S.: Niestety zainteresowanie sponsorów sportami zimowymi jest w zasadzie żadne. One nie są taką siłą reklamową jak np. piłka nożna, więc trudno znaleźć sponsora, który by nas wspierał tylko i wyłącznie z miłości do naszej dyscypliny sportowej. Może sponsorzy pojawią się wraz z wynikami.
SNC: Czytałam, że kiedyś wydarzył się ciężki wypadek - jeden ze skoczków węgierskich złamał na zawodach kręgosłup.
J.S.: Tak, to prawda. Zdarzyło się to na Mistrzostwach Świata Juniorów w Strbskim Plesie. Gábor Marosvölgyi upadł i doznał ciężkich obrażeń. To odstraszyło rodziców od skoków narciarskich. Nie chcieli posyłać dzieci na treningi.
SNC: Czy zamierzacie rozpocząć również treningi kombinacji norweskiej?
J.S.: Nie mamy tras ani sprzętu.
SNC: Czy zapomniałam o coś zapytać?
J.S.: Nie. Mam nadzieję, że te ogólne informacje zdołają wzbudzić w polskich kibicach zainteresowanie skokami na Węgrzech i jeśli przyjedziemy do Polski, będą nam kibicować.
SNC: Dziękuję za wywiad.
zobacz artykuł o skokach na Węgrzech >>
od lewej stoją: Szandra Szilágyi, István Pungor, Dorottya Markovics, Dénes Pungor, Borbála Markovics, Dávid Cseke, Ákos Szilágyi, Emil Szilágyi (kuca).