Początek sezonu 2017/2018 obfituje w niespodzianki. W indywidualnym konkursie na Rukatunturi triumfował 34-letni Jernej Damjan, który tydzień temu nawet nie zmieścił się w składzie na zawody w Wiśle.
Damjan, który nie znalazł się w składzie Słoweńców na otwierające sezon zawody w Wiśle, prowadził już po pierwszej serii ze skokiem na odległość 140 metrów. W drugiej próbie poszybował jeszcze dwa metry dalej, zapewniając sobie drugie w karierze zwycięstwo w Pucharze Świata - poprzednie odniósł 26 stycznia 2014 roku w japońskim Sapporo.

- Zaraz po lądowaniu nie myślałem zbyt wiele. Na górze skoczni byłem trochę zdenerwowany, ale żona wysyła mi zdjęcia naszej córki Niki i to mnie naprawdę uspokaja. Dziękuję im obu, bo dzięki nim zachowałem spokój, mimo że i tak byłem zdenerwowany, bo jak mogłoby być inaczej? Podczas lądowania widziałem, że jestem w pobliżu zielonej linii i miałem nadzieję, że to wystarczy - i wystarczyło. Jestem po prostu szczęśliwy! - powiedział po zawodach.

Po raz pierwszy w karierze Damjanowi udało się utrzymać prowadzenie z pierwszej serii.

- Presja po pierwszej serii była. Łatwiej jest atakować niż bronić. Dwukrotnie prowadząc spadałem na drugie miejsce, raz zimą i raz latem, ale jeszcze nigdy nie wygrałem. Teraz wszystko było inaczej, powiedziałem sobie: "jeszcze jeden skok, trzeba się uspokoić i postarać się jak najbardziej nim cieszyć".

Co ciekawe, w tym sezonie Damjan nie znalazł się w słoweńskiej kadrze A, a do reprezentacji na zawody Pucharu Świata dołączył ze względu na słabszą dyspozycję swoich młodszych kolegów.

- W Pucharze Świata jestem od wielu lat i powiedziałem sobie, że latem muszę coś zmienić. W ostatnich sezonach ciągle towarzyszyły mi kontuzje i dlatego wziąłem się za siebie. Cały czas trenowałem, ale nie było zawodów ani presji. Rodzina była na pierwszym miejscu. Teraz dołączyłem do drużyny wypoczęty i głodny skoków. Cieszę się skokami. Najgorzej jest, kiedy masz ich przesyt, a chodzi o to, by naprawdę się nimi cieszyć - głodny skoków skaczesz jeszcze lepiej. Teraz myślę trochę o Pjongczangu; w ubiegłym tygodniu, kiedy oglądałem zawody w telewizji, zupełnie o tym nie myślałem. Ale trzeba funkcjonować z dnia na dzień, do tego czasu jest jeszcze bardzo wiele konkursów i cieszę się na każdy z nich.

Szczęśliwy Słoweniec przyznał, że latem myślał, iż mógł stracić rytm konkursowy i to może sprawiać mu problemy w dalszej części sezonu:

- W skokach zawsze trudno coś stwierdzić. Tutaj, odkąd odnowiono skocznię, dobrze mi się tu skacze. Z drugiej strony stawka jest bardzo wyrównana. Mam nadzieję, że dalej będę cieszyć się skokami tak jak tutaj, i że będę skakał zrelaksowany - wtedy zobaczymy, jakie będą wyniki. Nie wiedziałem, że wygram, ani że jestem w tak wysokiej formie - wiedziałem tylko, że skaczę solidnie.

- Przede wszystkim jestem zadowolony ze zwycięstwa Jerneja. W tej chwili skacze bardzo spokojnie, wszystko mu wychodzi. Wygrać w Kuusamo nie jest łatwo - podsumował Goran Janus.

Szkoleniowiec poinformował również, że w Niżnym Tagile do drużyny dołączy Timi Zajc, który zastąpi Jurija Tepeša.