Przed przyjazdem do Wisły najlepszym miejscem Junshiro Kobayashiego w Pucharze Świata była trzynasta lokata. Dziś 26-letni Japończyk jest liderem klasyfikacji generalnej...
Dzisiejsze zwycięstwo Junshiro Kobayashiego było sporą sensacją - 26-latek dotychczas nie odnosił wielkich sukcesów. Do jego najważniejszych osiągnięć należą trzy wygrane konkursy Letniej Grand Prix (Ałmaty 2015 i dwukrotnie Hakuba 2017) i trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej tego cyklu w 2017 roku.

W Pucharze Świata indywidualnie jego najlepszym występem było trzynaste miejsce w Trondheim w marcu 2015 roku (tuż za Kamilem Stochem), ale warto też pamiętać, że miał już okazję stać na podium jako członek japońskiej drużyny - w dość dziwnym konkursie w listopadzie 2011 roku w Kuusamo wraz z Shoheiem Tochimoto, Taku Takeuchim i Daiki Ito zajął drugie miejsce, ustępując Austriakom (konkurs zakończył się po pierwszej serii, a na najniższym stopniu podium stanęli... Rosjanie).

Podczas inauguracyjnego weekendu w Wiśle Kobayashi jednak już od samego początku spisywał się znakomicie. W piątkowych treningach uzyskał dziewiąty i czwarty rezultat, w kwalifikacjach był trzeci. W czołówce zameldował się także w trakcie sobotniej serii próbnej (szósty) i konkursu drużynowego (indywidualnie trzeci wynik). Dobrą formę pokazał również w niedzielnej serii próbnej, a w konkursie już tylko ją potwierdził.

Ostatecznie skoki na odległość 124 i 126,5 metra (według oficjalnego, uśrednionego pomiaru oba oddane w dość niekorzystnych warunkach, przynajmniej na tle rywali) dały mu wygraną z przewagą 2,3 punktu nad Kamilem Stochem.

- Oddałem dziś dwa bardzo dobre skoki, a w drugiej serii dodatkowo pomogły mi bardzo korzystne warunki - ocenił.

Po wygranej Japończyk był zaskoczony, w trakcie dekoracji sprawiał wrażenie nieobecnego. Po konkursie Kobayashi nie ukrywał radości:

- Oczywiście jestem bardzo zadowolony z tego wyniku, choć muszę przyznać, że to była dla mnie niespodzianka - przyznał.