Nigdy wcześniej Kamil Stoch nie zaliczył tak dobrej inauguracji sezonu. Drugie miejsca w konkursach drużynowym i indywidualnym sprawiły, że Polak z optymizmem może myśleć o rywalizacji w Pucharze Świata...
To były bardzo udane dni dla polskich skoczków - wczoraj nasz zespół zajął drugie miejsce w drużynówce, dziś mieliśmy czterech zawodników w czołowej dziesiątce konkursu indywidualnego. Wisienką (czy też truskawką, jak mawiają niektórzy) na torcie była druga lokata Kamila Stocha w niedzielę.

- To nie jest odkrywcze stwierdzenie, ale ten weekend był bardzo udany. Na brawa zasługują wszyscy - cała nasza drużyna, sztab szkoleniowy i kibice - podkreślił Stoch, który tradycyjnie zaznaczył, jak istotne są dla niego konkursy w Polsce: - Mieliśmy świadomość, że nic się nie stanie, gdy nie odniesiemy sukcesu. Z drugiej strony przed własną publicznością chce się jak najwięcej uzyskać, skakać jak najdalej. Pojawiła się możliwość, żeby stanąć na podium w konkursie drużynowym i indywidualnym - to dlaczego nie skorzystać z takiej szansy?

Na półmetku niedzielnej rywalizacji Stoch był dopiero ósmy. W finale poleciał jednak na odległość 129,5 metra, dzięki czemu wyprzedzał kolejnych skoczków, którzy po pierwszej serii plasowali się wyżej.

- Pierwszy skok nie był najczystszy, trochę go spóźniłem, brakowało też dobrych warunków. Drugi był jednym z najlepszych moich skoków w Wiśle. Może nie postawiłem wszystkiego na jedną kartę, ale chciałem, żeby ten skok wyszedł od serca. Nie koncentrowałem się na niczym, poszło z automatu - tłumaczył.

Ostatecznie Polak musiał uznać wyższość Junshiro Kobayashiego, który odniósł pierwsze pucharowe zwycięstwo w karierze:

- Kobayashi jest nową twarzą w ścisłej czołówce Pucharu Świata, ale przez całe lato skakał dobrze, w poprzednim sezonie też pokazywał się z dobrej strony - nie jest to więc ktoś znikąd. To pozytywna niespodzianka. Na początku nie wiedział, co się dzieje. Mówię mu: "wygrałeś, chłopie". A on patrzy na mnie zdziwiony - opowiadał z uśmiechem.

Za tydzień kolejne konkursy Pucharu Świata - tym razem na skoczków czeka fińska Ruka. Jak po udanych zawodach w Wiśle podejdzie do tych startów Stoch?

- Taki początek to duży zastrzyk energii. Można było się przepalić, poskakać przy dużej presji. Teraz będzie już łatwiej. Mam nadzieję, że w Finlandii warunki będą dobre. Na nic więcej nie mogę liczyć - zakończył.