Cytowane słowa dotyczą oczywiście osoby Adama Małysza. Świeżo wybrany pierwszy szkoleniowiec naszej rodzimej kadry Heinz Kuttin zarzeka się, że Małysza faworyzował nie będzie, twierdzi również, że jego celem jest stworzenie ekipy silnej, dobrze zmotywowanej i nastawionej na sukces tak indywidualny jak i drużynowy.
W wywiadzie dla Gazety Wyborczej Kuttin bardzo ciepło wypowiada się o naszym najlepszym skoczku wszechczasów: "To nieprzeciętny talent i z takim zawodnikiem chciałby pracować zapewne niejeden trener", niemniej jednak nie pozostawia złudzeń, że dla niego najważniejsza jest drużyna, a największym błędem jaki trener może popełnić jest właśnie postawienie wszystkiego na jedną kartę nawet kosztem "słabszych" zawodników. "To niebezpieczna sytuacja, gdy w drużynie jest wielka gwiazda, a reszta znajduje się w cieniu. Sam odczułem to na własnej skórze. Byłem wtedy zawodnikiem i wiem, jak trenerzy byli zapatrzeni w Andreasa Goldbergera. Był zdecydowanie najlepszy z nas. Mógł dzięki temu robić, co chciał, i często odbijało się to na jakości treningów całej kadry. Trenerowi nie wolno patrzeć na pierwszego zawodnika, dla niego miarodajny powinien być wynik szóstego w kadrze. Bo jeśli ten szósty będzie skakał coraz lepiej, to ci przed nim poczują ciśnienie od dołu i też będą chcieli się poprawić. To taki czynnik motywujący. Gdy zaś zapatrzymy się na lidera, ani on sam, ani ci goniący go nie mają motywacji. On wie, że i tak zostanie najlepszy, a reszta czuje, że i tak nie znajdzie uznania w oczach trenerów” tłumaczył Gazecie Austriak.

Za największy sukces Heinza Kuttina, który zresztą utorował mu drogę do pierwszej kadry w Polsce, uważa się powszechnie "odkrycie" i "wstępne oszlifowanie" talentu Mateusza Rutkowskiego, tymczasem trener ceni bardziej swój nieco "mniejszy" sukces: "Cieszę się z tego, że Rutkowski pobił na mistrzostwach świata juniorów Morgensterna, ale nie wiem, czy nie bardziej ucieszył mnie srebrny medal drużyny. To był dowód, że wszyscy wspólnie pracowaliśmy ciężko i razem doczekaliśmy się efektów"

Jak widać Kuttin stawia na drużynę, czy faktycznie uda mu się wypracować taki poziom u naszych rodzimych zawodników by przynajmniej trzech znalazło się w czołowej trzydziestce klasyfikacji generalnej PŚ a cała reprezentacja znalazła w top-piątce najlepszych ekip świata (takie bowiem cele zostały wyznaczone Austriakowi przez PZN)? Plan górny i chmurny...więc może nie zapeszajmy...