Druga co do wielkości skocznia w Polsce, czyli wiślańska Malinka, od trzech lat jest nieczynna. Jeszcze przed jej zamknięciem mówiło się już o konieczności przebudowy... Potem przez dwa lata niemal nikt nie wierzył w możliwość podjęcia się przez PZN takiego przedsięwzięcia. 28 października ubiegłego roku został jednak podpisany (utrzymany w karykaturalnie podniosłym stylu) akt erekcyjny. W tej chwili wygląda na to, że wszystko rzeczywiście ruszy - już pod koniec lutego w Biuletynie Zamówień Publicznych ukazało się ogłoszenie o przetargu na budowę skoczni. Wykonawcy mogą składać oferty do 15 kwietnia. Podany w ogłoszeniu nieprzekraczalny termin realizacji to 31 sierpnia przyszłego roku.
Przebudowa niewątpliwie musi się zacząć od zburzenia tego, co zostało ze starej skoczni - metalowych schodów w całkiem niezłym stanie, koszmarnie brzydkiej wieży sędziowskiej i niemalże grożącej zawaleniem wieży startowej z rozsypującym się rozbiegiem. Nowa skocznia i jej zaplecze mają być wykonane z materiałów takich jak beton naturalny, kamień, drewno, szkło, aluminium. W nowym projekcie kłopotliwa szosa ma przebiegać w tunelu pod sztucznym przeciwstokiem (nie - jak w pierwotnym projekcie - po wiadukcie umieszczonym nad wybiegiem). Skocznia ma być powiększona do K-120 i wyposażona w igelit, sztuczne oświetlenie, armatki śnieżne.