Kamil Stoch zakończył sezon piątym miejscem w konkursie, drugim w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i pierwszym w Pucharze Narodów. Czy miniona zima była dla Polaka udana, czy jest pewien niedosyt?
Jeszcze kilka dni temu wielu oczekiwało, że w Planicy Kamil Stoch odbierze Kryształową Kulę. Tak jednak się nie stało, a Polak na zakończenie sezonu zajął piąte miejsce:

- Szkoda mi troszkę dzisiejszego konkursu. Ten skok może nie był wybitnie trafiony w próg. Piąte miejsce uważam jednak za dobry prognostyk i motywację do pracy przed kolejnym sezonem.

Siedem zwycięstw w indywidualnych konkursach Pucharu Świata, zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, drugie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ i trzecie w klasyfikacji lotów. Gdy dołożymy do tego sukcesy drużynowe (dwa pucharowe zwycięstwa, mistrzostwo świata i Puchar Narodów), zaczyna to wyglądać jak sezon marzeń...

- Ten sezon był niesamowity dla całej naszej drużyny. Wielkie podziękowania dla całego naszego sztabu szkoleniowego, który przez cały rok intensywnie pracował, dawał z siebie wszystko i stworzył nam - zawodnikom - możliwość osiągania jak najlepszych wyników. Chciałbym podziękować też pracownikom Polskiego Związku Narciarskiego, naszym rodzinom, żonom, dziewczynom, narzeczonym i tym, którzy trzymają za nas kciuki. To jest naprawdę piękna historia... - mówił Stoch w wywiadzie dla Telewizji Polskiej. - Pierwszy raz w historii naszego narciarstwa zdobyliśmy i mistrzostwo świata w drużynie, i zdobyliśmy Puchar Narodów. To naprawdę niesamowite chwile, każdy z nas zapamięta to do końca życia. Ciężko na to pracowaliśmy, osiągnęliśmy to wspólnie - nie jako jednostka czy mała grupa, ale jako jedna wielka sportowa rodzina.

Nie da się jednak ukryć, że forma Stocha i innych polskich skoczków nie była nadzwyczaj stabilna - zdarzały się nieco słabsze występy, choć poniżej pewnego poziomu nasi reprezentanci nie schodzili.

- Ten sezon był sinusoidalny. Początek może nie był najlepszy, ale rozpędzaliśmy się z każdym konkursem. Kulminacja nadeszła podczas Turnieju Czterech Skoczni i na konkursy w Polsce. Później był spadek, żeby na mistrzostwach świata być w najlepszej dyspozycji - zwłaszcza na konkurs drużynowy. Turniej w Norwegii był bardzo wyczerpujący, ale wspaniale zakończony. Ostatnie konkursy w Planicy przyniosły dalekie loty...

Stoch podkreślił, że Polacy byli bardzo mocni jako cała reprezentacja:

- Indywidualnie może nie był to dla każdego z nas wybitny sezon, ale ja zająłem drugie miejsce, Maciej był piąty, Piotrek jedenasty, Dawid w dwudziestce - jako drużyna byliśmy bardzo mocni przez cały sezon.

Polak już wcześniej mówił, że zimę 2016/2017 traktował raczej jako możliwość powrotu do światowej czołówki, a na fajerwerki przyjdzie czas później. Czego więc możemy spodziewać się w przyszłości?

- Chciałbym osiągnąć w tym sporcie jak najwięcej, zrealizować się w pełni. Przede wszystkim chciałbym cieszyć się tym, co robię - a w tym momencie mam taką możliwość, bo każdy skok sprawia mi ogromną radość. Cieszę się też, że moi koledzy z drużyny skaczą coraz lepiej i razem możemy zdobywać wiele. Jak wiadomo, w grupie jest siła.

W tym sezonie nie udało się zdobyć Pucharu Świata - po zakończeniu Turnieju Czterech Skoczni rewelacyjną formę złapał Stefan Kraft. Od połowy stycznia Austriak tylko dwa razy nie zameldował się na podium...

- Druga połowa sezonu należała do niego, skakał wybitnie - co potwierdził ostatnim skokiem. Wielkie gratulacje dla niego. Cieszę się, że mogłem brać w tym udział i walczyć z nim do samego końca. Był mocny; za mocny, żeby można było z nim wygrać. Uważam jednak, że następny sezon może być bardzo ciekawy... - zakończył pełen nadziei Stoch.