Kamil Stoch, piąty w dzisiejszym konkursie, ma jeszcze matematyczne szanse na zdobycie Kryształowej Kuli. W mistrza olimpijskiego bardziej jednak wierzą jego koledzy niż on sam...
Stoch oddawał dziś solidne skoki - odległości 229,5 oraz 227 metrów dały mu piąte miejsce. Przy zwycięstwie Stefana Krafta oznaczało to jednak stratę dalszych pięćdziesięciu punktów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata...

- Myślę, że już jest załatwione, pozamiatane. Nie składam broni, ale to bardzo dużo przewaga. Stefan jest w świetnej dyspozycji, gratulacje dla niego, bo dzisiaj też wykonał znakomitą pracę. Teraz dla mnie najważniejsze jest, by pozostać na dobrej drodze, kontynuować pracę i cieszyć się każdym lotem - przyznał Stoch, który traci do Krafta już 86 punktów. - To był bardzo trudny konkurs, było dużo emocji, ale ja w tym wszystkim starałem się odnaleźć swój system, radość ze skakania. Nie ustrzegłem się błędów, bo oba skoki było bardzo spóźnione. Dałem z siebie wszystko, zrobiłem co było w mojej mocy, żeby latać jak najdalej. Te dwa loty dały mi dużo satysfakcji, bo były dalekie.

Stoch nie poddaje się, ale oczy kieruje już w stronę sobotniego konkursu drużynowego:

- Jesteśmy w bardzo dobrej dyspozycji, każdy z nas latał tutaj bardzo daleko. Jeżeli zrobimy to, co do nas należy, to ten konkurs będzie dla nas bardzo przyjemny. Może być ciekawie.

Problemy ze spóźnieniem, a także warunkami, miał również Maciej Kot. Zakopiańczyk z osiemnastego miejsca zajmowanego na półmetku awansował na dwunastą lokatę:

- W pierwszej serii warunki nie były dobre, ale mój skok był mocno spóźniony. Te dwa czynniki złożyły się na dość dużą stratę. Mogłem z tego skoku wyciągnąć dłuższą odległość, byłem bardzo wysoko, ale na dole zabrakło wiatru i prędkości. Wyciągnąłem wnioski, drugi skok był dużo lepszy, stąd awans - stwierdził Kot, który w klasyfikacji generalnej utrzymał pozycję w czołowej piątce. - Nie ukrywam, że patrzyłem dziś na Domena, bo rywalizujemy o piąte miejsce. Dwunasta lokata nie jest szczytem marzeń, ale pozytywne jest to, że Domen znalazł się za mną i zyskałem kolejne punkty. Wszystko rozstrzygnie się w niedzielnym konkursie.

Kot przyznaje, że szanse na zwycięstwo Kamila Stocha w Pucharze Świata będzie trudne, ale nie można jeszcze niczego wykluczyć:

- To jest sport, to skoki narciarskie. Dopóki jest cień szansy, trzeba wierzyć. Nic nie jest przesądzone. Sytuacja jest trudna, ale Kamil będzie walczył do końca. Stefan jest w rewelacyjnej formie, w jego skokach widać pewność i luz. Po Raw Air wyciągnął wnioski, a taki mistrz raczej nie popełnia dwa razy tego samego błędu. Jako sportowcy chcący walczyć fair play, nie życzymy mu niczego złego. Mamy nadzieję, że wszystko rozstrzygnie się w równych warunkach.

Z podobnego założenia wychodzi Piotr Żyła (dziś siódmy)...

- Na pewno ciężko będzie. Niedzielny konkurs wszystko zweryfikuje. To jest sport, dopóki ostatnie zawody się nie skończą, nic nie wiadomo. Po cichu jeszcze wierzymy...

...któremu wtóruje Dawid Kubacki:

- To ciężkie do odrobienia, ale matematyczne szanse są, wierzyć trzeba do końca.

Zawodnik z Szaflar był dziś 23. - takie miejsce dały mu loty na odległość 220,5 oraz 215 metrów:

- Na ten konkurs udało się trochę bardziej zmobilizować; śmiejemy się, że pierwszy skok dnia jest na obudzenie się, przeżycie, a później można zacząć pracować. Szkoda drugiej próby, przez mały błąd przy wyjściu z progu wytraciłem prędkość, której zabrakło, by na dole odlecieć 10-15 metrów dalej. Jutro też jest dzień, będziemy dalej walczyć - zakończył.