W ostatnim czasie Stefan Kraft jest niepokonany. Dzisiaj Austriak musiał zadowolić się trzecim miejscem zdobytym z drużyną, ale na pocieszenie został nowym rekordzistą świata...
Niedługo po tym, jak Robert Johansson poprawił dotychczasowy rekord świata skacząc na 252. metr, Stefan Kraft w swojej próbie poszybował półtora metra dalej. Jednak, mimo rekordu lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, podopieczni Heinza Kuttina stanęli jedynie na najniższym stopniu podium:

- Podczas tego skoku warunki były perfekcyjne, podobnie sam skok. Kiedy ustanawiasz rekord, wszystko musi być idealne. To niesamowite uczucie, to coś, o czym marzysz, jesteś naładowany adrenaliną i pełen emocji. To był niesamowity konkurs, obfity w dalekie loty i rekordy życiowe. Myślę, że to najlepszy konkurs w Vikersund, jaki tu kiedykolwiek widziałem. Cieszymy się z trzeciego miejsca, niemal każdej drużynie zdarzyły się ciut gorsze próby, ale te trzy zespoły były po prostu najlepsze - stwierdził Austriak na konferencji prasowej.

We wczorajszych kwalifikacjach Kraft nie błyszczał, zajmując dopiero dziesiątą lokatę po skoku na odległość 197 metrów.

- Wczoraj w kwalifikacjach miałem pewne problemy, ale dzisiaj starałem się po prostu cieszyć swoimi skokami. Takie najprostsze rozwiązania bywają czasami najlepsze. Dzisiaj oddałem tutaj trzy świetne próby, już pierwszy udany skok dodał mi sporo pewności siebie, a pozostali chłopcy wykonali świetną robotę, dzięki czemu łatwiej mi było skakać jako czwarty - wyjaśniał.

Pytany o komentarz do swojego rekordowego skoku Austriak powiedział:

- Warunki były dużo lepsze niż wczoraj. Przelatując nad setnym metrem wiedziałem, że to będzie bardzo daleki lot i tylko myślałem o tym, żeby go ustać. Kiedy lecisz za 250. metr, myślisz tylko o tym, by ustać ten skok. Moje nogi mają się dobrze, mimo takich dużych przeciążeń. Kiedy po tej próbie jechałem wyciągiem na górę, dużo działo się w mojej głowie, ale wiedziałem, że muszę się uspokoić i skupić na kolejnym skoku - zakończył.