Odwołanie dzisiejszego konkursu w Lillehammer, mimo płynnego przebiegu na początku, okazało się nieuniknione. Pewnego rodzaju ofiarą tej sytuacji był Stefan Hula, który jednak popiera decyzję sędziów...
Hula poleciał dziś na odległość 137,5 metra, a w momencie przerwania konkursu zajmował bardzo dobre drugie miejsce - gdyby udało się dokończyć pierwszą serię, zdobyłby punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Skoczek ze Szczyrku uważa jednak, że decyzja o przerwaniu i odwołaniu zawodów była słuszna:

- Może i szkoda, ale zawody, gdy jest tak ciężko z pogodą, to narażanie zdrowia zawodników. Ja wiem, czy warto? Ciągnięcie na siłę też jest uciążliwe - skomentował Hula.

To był pierwszy tak udany skok Huli od dłuższego czasu - ostatnio pozycję punktowaną zajął w styczniu w Zakopanem.

- Nie brakowało mi szczęścia, to moje skoki były złe. Dziś oddałem dobry skok, miałem dobre warunki. Przyjemnie się leciało, po dłuższym czasie poczułem, że jestem na dobrej drodze. Ten skok był budujący, dał pewność siebie. A co dalej - zobaczymy - stwierdził.

Występ kolegi chwali Kamil Stoch:

- Trochę szkoda, bo Stefan oddał dobry skok. On jednak i tak zna swoją wartość, a taki skok doda mu pewności siebie - ocenił były lider Pucharu Świata.

Zawodnik z Zębu nie dotarł dziś na rozbieg, choć chęci były.

- Doszedłem do wyciągu, miałem jechać na górę. Po skoku Stefana stwierdziłem, że zaczekam jeszcze chwilę i zobaczę, co się będzie działo. To była dobra decyzja, że zostałem na dole - cieszył się Stoch, który w jakimś stopniu ma jednak mieszane uczucia: - Ten odpoczynek nam się przyda, ale też miałem ochotę oddać dobry skok i dalej walczyć.

Polak zapewnia, że nie składa broni i nadal będzie starał się oddawać jak najlepsze skoki:

- Mam więcej pewności niż po Oslo. Wciąż dużo pracy przede mną, jest kilka elementów, nad którymi muszę się skoncentrować. Postaram się czerpać z tego jak najwięcej radości - zakończył Stoch.