Adam Małysz wie, jak wygrywa się na mistrzostwach świata w Lahti. Były skoczek z optymizmem spogląda na zbliżające się zawody na dużej skoczni...
Czterokrotny mistrz świata pozytywnie ocenia dyspozycję naszych skoczków, a także ich występ podczas sobotniego konkursu indywidualnego na obiekcie normalnym:

- Zawodnicy doskonale wiedzą, w jakiej są formie. Trzeba zapomnieć o tym, co było na normalnej skoczni - choć nie uważam, że to była porażka. Może nie zdobyliśmy medali, ale trzech zawodników w pierwszej dziesiątce to sukces.

Dyrektor koordynator do spraw skoków i kombinacji w PZN nie spodziewa się nagłej obniżki formy Stefana Krafta i Andreasa Wellingera, ale zapowiada atak Polaków:

- Kraft i Wellinger są teraz w bardzo dobrej formie, trzeba będzie się z nimi liczyć. Nie przypuszczam, żeby w ciągu jednego dnia zdarzyło się coś takiego, żeby oni zapomnieli jak dobrze skakać. Będą groźni, ale my musimy być lepsi.

Małysz chwali również pierwsze próby treningowe swoich młodszych kolegów na dużej skoczni:

- Pierwszy skok Kamila to bomba - dawno nie widziałem go tak dobrze skaczącego. Wszystko było jak po sznurku - leciał równo, odbicie poszło nad narty. W drugim i trzecim skoku pojawiło się rozchwianie, ale jesteśmy spokojni - trzeba po prostu wykonać swoją pracę - ocenił. - Cieszy mnie, że w ostatnim skoku Piotrek Żyła się odrodził. Jeszcze przed nami dwa treningi, kwalifikacje, zawody - będziemy walczyć - zapowiedział, zaznaczając jednocześnie, że we wtorkowym treningu niekoniecznie wezmą udział wszyscy Polacy.