Piętnaście dni minęło od upadku Gregora Schlierenzauera w Oberstdorfie. W ubiegłym tygodniu Austriaka powołano do reprezentacji na mistrzostwa świata; dziś potwierdzono, że Schlierenzauer stanie na starcie.
Schlierenzauer upadł po lądowaniu na 201. metrze podczas kwalifikacji do drugiego konkursu lotów w Oberstdorfie. Mimo początkowych optymistycznych doniesień okazało się, że Austriak ma naderwane więzadło w kolanie, a jego szanse na udział w mistrzostwach świata w Lahti oceniano w proporcjach 50:50.

Praktycznie od razu po upadku i stwierdzeniu urazu rozpoczęły się zabiegi, które miały przygotować Austriaka do startu w Finlandii. W ostatnich dniach przyszedł czas na testy - w sobotę Schlierenzauer zaliczył solidny trening fizyczny, natomiast w niedzielę i poniedziałek ćwiczył już na skoczni (w Seefeld i Tschagguns).

Efektem tych wszystkich treningów był wniosek, że Schlierenzauer jest gotowy na mistrzostwa świata - do Finlandii uda się wraz z kolegami z drużyny już jutro.

- Tak szybki powrót nie byłby możliwy bez wsparcia, jakie otrzymałem - i za to chciałbym wszystkim podziękować. To nie cud, to ciężka praca i szczęście, że nie przytrafiła się żadna poważna kontuzja - tłumaczył Schlierenzauer. - Treningi przebiegły bardzo dobrze, mogę więc rywalizować w mistrzostwach świata. Wszystko jednak okaże się podczas oficjalnych treningów w Lahti. Zdecydowanie nie mogę doczekać się startu! - zakończył Austriak.