Przed tygodniem Goran Janus podał nazwiska pięciu zawodników nominowanych na mistrzostwa świata w Lahti. Na tej liście zabrakło Anže Laniška, który dzisiaj w Pjongczang zajął czwartą lokatę. Trener zmian w składzie nie wyklucza...
Dość niespodziewanie najlepszym ze Słoweńców w pierwszym konkursie w Korei Południowej był Anže Lanišek, który zajął wysokie czwarte miejsce za sprawą finałowego skoku na odległość 139,5 metra.

- Skocznia w Pjongczangu jest podobna do rosyjskich, np. tych w Czajkowskim i Niżnym Tagile. Każda jest trochę podobna, chociaż tutaj nad bulą niesie cię trochę wyżej. Musiałem trochę mocniej się wybić i potem się udało. W drugiej części skoku musisz mocno pracować, aby poniosło cię daleko - powiedział dwudziestolatek.

Z takiego wyniku swojego podopiecznego nie krył zadowolenia szkoleniowiec Słoweńców.

- Mimo wszystko jestem bardzo zadowolony. Wielkie gratulacje dla Anže. Muszę przyznać, że skakał bardzo ładnie i mocno. W konkursie były dobre warunki. Jeśli chodzi o pozostałych, to swoje występy stopniowali. Prawdą jest, że więcej oczekiwałem od Petra, szczególnie patrząc na skoki, jakie pokazał na treningach i w ostatnich konkursach - ocenił występy swoich podopiecznych Janus.

Słowenia jako jedna z pierwszych reprezentacji ogłosiła swój skład na mistrzostwa świata w Lahti. Na liście Janusa znaleźli się Domen, Peter i Cene Prevc, Jurij Tepeš i Jernej Damjan; jednak - jak się okazuje - nie musi być to ostateczny skład - szczególnie kiedy spojrzy się na poczynania Laniška.

- O tym rozmawialiśmy już wczoraj przed zawodami. W czwartek wszystko będzie wiadomo, wtedy jest ostateczny termin zgłaszania składów drużyn. Obecnie Anže jest w nim, ale jak to się skończy, będzie wiadomo jutro po konkursie - wyjaśnił szkoleniowiec.