Świetne wyniki na treningach, wygrana w kwalifikacjach, oficjalny i nieoficjalny rekord skoczni - to krótkie podsumowanie bardzo udanego dla Polaków wtorku w Pjongczangu...
Jednym z bohaterów dnia był Jan Ziobro - zawodnik, który od pewnego czasu notuje wyraźny wzrost formy, powoli staje się pewniakiem do udziału w konkursie drużynowym w Lahti. Dziś na treningach skakał na odległość 126 i 129,5 metra, a w kwalifikacjach poleciał najdalej - 134,5 metra to nowy oficjalny rekord obiektu w Pjongczangu.

- Udało się wygrać kwalifikacje, oddałem dosyć dobry skok - cieszył się po serii eliminacyjnej Ziobro, który jednak tonuje nastroje: - Do igrzysk pozostało jeszcze sporo czasu, a ja mam świadomość, że jest co poprawiać. Nie wybiegam tak daleko do przodu, na razie mamy przed sobą jutrzejszy konkurs i kolejne - i na nich się skupiamy - przyznał.

Polak dodał, że kompleks Alpensia bardzo mu się podoba:

- Myślę, że skocznia jest bardzo dobrze usytuowana. Tutejsze obiekty są bardzo ładne. Praktycznie wszystko jest sztuczne, jedynie kawałek zeskoku jest naturalny - skomentował.

Pozytywnie skocznie i pozostałe areny sportów zimowych w Pjongczangu ocenia również Kamil Stoch:

- Obiekty zrobiły na mnie ogromne wrażenie, kompleks jest niesamowity. Koreańczycy wszystko zmieścili praktycznie w jednym miejscu - mówił wyraźnie zachwycony nie tylko skoczniami, ale też m.in. torem bobslejowym czy trasami biegowymi. - Profil skoczni jest super, przygotowanie obiektu również - zeskok w idealnym stanie, tak samo tory na rozbiegu. Skocznia i wszystko wokół skoczni jest na najwyższym poziomie. Nic dodać, nic ująć - tylko iść i skakać.

A skoki Stocha również były dziś na najwyższym poziomie - 142 metry w pierwszej serii treningowej to nieoficjalny rekord obiektu.

- Wydaje mi się, że to nie jest kres możliwości zawodników i obiektu. Moje skoki były super, skocznia jest bardzo dobra, spodobał mi się ten obiekt - przyznał Polak, który w drugim treningu uzyskał 138 metrów (drugie miejsce, tuż za Stefanem Kraftem), a w kwalifikacjach (przy skróconym rozbiegu) lądował na 132. metrze. Jak sam przyznaje nie była to jego najlepsza próba: - Błąd z Sapporo jeszcze nie został wyeliminowany, dzisiaj pojawił się minimalnie w ostatnim skoku. Ten błąd występuje, gdy skoki są spięte, niezbyt płynne i czyste techniczne. Trzeba cały czas się uczyć i pracować.

Również Piotr Żyła z dużym entuzjazmem wypowiadał się o koreańskich skoczniach, jak i o samym kraju:

- Na pewno poszło na to dużo pieniędzy, zwłaszcza rozbieg robi wrażenie - ocenił. - Nigdy wcześniej nie byłem w Korei. Bardzo pozytywne wrażenia. Za dużo nie widzieliśmy - w Seulu tylko lotnisko, w autobusie było ciemno, a tutaj jest tylko wioska zbudowana pod igrzyska. Wszystko jest na miejscu, to robi wrażenie.

Żyła na treningach dwukrotnie plasował się w czołowej dziesiątce (126,5 m i 130,5 m), natomiast w kwalifikacjach lądował bliżej (124 m).

- Dwa skoki treningowe były bardzo fajne, kwalifikacyjny był trochę gorszy. Ogólnie jest OK - zakończył Żyła.