Choć pierwsze wieści odnośnie stanu Gregora Schlierenzauera po upadku były dość optymistyczne, rezonans magnetyczny zweryfikował te doniesienia. Austriaka czeka przymusowa przerwa...
Po upadku Schlierenzauera w niedzielnych kwalifikacjach pierwsze doniesienia ze szpitala były optymistyczne - wstępne badania wykluczyły poważniejsze urazy, wykazując jedynie silne stłuczenia w rejonie klatki piersiowej.

Dziś rano wykonano kolejne badania, po których diagnoza brzmiała już gorzej - rezonans magnetyczny wykazał naderwanie więzadła krzyżowego w prawym kolanie. To oznacza przerwę w startach i treningach - w tej chwili jeszcze nie wiadomo jak długą. Nie jest jednak wykluczone, że Schlierenzauer wykuruje się na mistrzostwa świata w Lahti.

- Na szczęście nie jest to poważny uraz, który wymagałby operacji - to dobra wiadomość. Wciąż czuję ból, ale myślę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej. Jestem optymistycznie nastawiony w kontekście udziału w mistrzostwach świata, do czasu ich rozpoczęcia mamy jeszcze dwa i pół tygodnia. Jeśli jednak nie będę w stu procentach zdrowy, nie będę tam jechał za wszelką cenę - zapowiedział Schlierenzauer.

Dwukrotnego zdobywcy Pucharu Świata zabraknie więc podczas zawodów w Sapporo i Pjongczang. Mimo to skład Austriaków będzie mocny - trener Heinz Kuttin zabierze tam Stefana Krafta, Michaela Hayboecka, Manuela Fettnera, Markusa Schiffnera, Clemensa Aignera, Stefana Hubera i Philippa Aschenwalda.