Daniel Andre Tande jest typowany jako jeden z głównych faworytów do zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. Czwarte miejsce w Oberstdorfie nie przekreśla jego szans, nie zachwiało też jego wiary w sukces.
W pierwszej serii Tande uzyskał 130,5 metra, co wystarczyło jedynie na dziewiątą lokatę. Na swoje szczęście w finałowej serii poszybował na odległość aż 138,5 metra, dzięki czemu awansował o pięć miejsc, plasując się ostatecznie tuż za podium ze stratą 12,6 punktu do zwycięzcy - Stefana Krafta.

- Wspaniale oddać tak dobry skok, dokładnie wtedy, gdy jest on najbardziej potrzebny - stwierdził zaraz po swoim występie w drugiej serii Tande. - Świetnie, że dzięki dobrej próbie udało mi się awansować, ale jednocześnie jest pewne rozczarowanie, bo wiem, że z dwoma świetnymi skokami mógłbym być na podium, a nawet wygrać - dodał.

Norweg nie traci wiary w swoje szanse na zwycięstwo w całym turnieju:

- Wciąż wygląda to obiecująco. Kiedy spojrzy się na historię skoków narciarskich, można znaleźć wiele przypadków, kiedy zawodnicy byli dużo dalej z tyłu, a i tak wygrywali turniej - podkreślał Tande.

Pytany, co musi poprawić przed kolejnymi zawodami, odpowiedział:

- Chciałbym móc oddać dwa bardziej stabilne skoki w konkursie.

Sporym rozczarowanie był występ Toma Hilde, który - co nie było zaskoczeniem - przegrał z ubiegłorocznym triumfatorem Petrem Prevcem, a po skoku na odległość 121 metrów nie zdołał awansować do finałowej serii jako "szczęśliwy przegrany".

- To frustrujące. Czuję, że wykonałem pracę we właściwym kierunku, ale spadłem na liście wyników. Oczywiście jestem tym rozczarowany - powiedział 29-letni Hilde.