Radość Finów i rozczarowanie Norwegów. Tak paradoksalnie można określić nastroje tych dwóch drużyn po dzisiejszym konkursie, chociaż Norwegowie zgarnęli prawie wszystko w tym sezonie. Roar Ljoekelsoey miał jeszcze szanse na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, jednak Janne Ahonen nie dał sobie wyrwać z rąk trofeum, na które czekał od lat.
Fin był świadomy, że w ostatnim konkursie sezonu będzie musiał dać z siebie wszystko, jednak był spokojny: "Już przed konkursem było dla mnie jasne, że muszę oddać dobre skoki, tak jak wcześniej w tym sezonie, żeby wygrać klasyfikację generalną Pucharu Świata" - powiedział szczęśliwy Ahonen. "Dobrze by było, gdyby odbyła się także druga seria" - mówi Ahonen, chcąc grać fair play. "Ale najważniejszy jest fakt, że w końcu wygrałem Puchar Świata. To był mój główny cel przez wiele lat".

Również szef skoków w Fińskiej Federacji Narciarskiej, Janne Marveila, był bardzo szczęśliwy: "Czekaliśmy na to zwycięstwo całe dwanaście lat. To dla nas wspaniałe uczucie".

Kolejnym zadowolonym Finem jest trener Finów, Tommi Nikunen: "Ten Puchar Świata znaczy dla mnie bardzo wiele, może nawet więcej niż dla Janne. Bardzo się cieszę z jego sukcesu - przecież czekał na to od dziecka". Nikunen chwali także swoją drużynę: "Mieliśmy dobrą drużynę podczas całego sezonu. Zdobyliśmy ponad 300 punktów więcej niż rok temu. Ale Norwegowie byli dla nas zbyt mocni".

Zwycięzca dzisiejszego konkursu (a także całego Turnieju Skandynawskiego) do ostatniej chwili miał nadzieję, że uda mu się pokonać Ahonena: "Szkoda, że konkurs został anulowany po pierwszej serii. Cały czas miałem szansę na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Skoczyłem naprawdę dobrze i cieszę się z tego. To był bardzo ciężki sezon i to całkiem normalne, że w styczniu miałem słabszą formę". Pytany o tajemnicę sukcesu, odpowiada, że po prostu ciężko trenował i dlatego tak się poprawił. I dodaje, że pomogło mu wsparcie trenerów i całej drużyny.

Na pewno nie będzie dobrze wspominać dzisiejszego konkursu Bjoern Einar Romoeren. Norweg jeszcze przed zawodami w Oslo był liderem Turnieju Skandynawskiego, jednak przegrał z Ljoekelsoeyem o 0,4 pkt! "Nie jestem zadowolony ze swojego dzisiejszego wyniku, ponieważ chciałem wygrać Turniej Skandynawski. Dlatego jestem zły. Ale biorąc pod uwagę miniony sezon, trzecie miejsce w Pucharze Świata jest ok. Wcześniej moim celem była pierwsza dziesiątka - to mi daje dobre nadzieje na przyszły sezon". A co chce robić Bjoern po zakończeniu sezonu? "Najpierw trochę odpocznę, a później będę ostro trenować - dam z siebie 150% tego, co przed poprzednim sezonem". Romoeren, podobnie jak Ljoekelsoey, nie jest zadowolony z przedwczesnego zakończenia zawodów w Holmenkollen: "Stało się źle, że konkurs zakończył się po pierwszej serii. Naprawdę, chciałem jeszcze skakać".

Najszczęśliwszym z trójki zawodników, którzy zajęli dzisiaj miejsca na podium, był na pewno Simon Ammann. Szwajcar tryskał radością podczas dekoracji. Również podczas konferencji prasowej był bardzo zadowolony: "Miałem dzisiaj dobry dzień. Po dwóch słabszych skokach treningowych, podczas rozgrzewki poczułem, że mogę dzisiaj skoczyć bardzo dobrze. Później wybiłem się z progu agresywnie, jak zwierzę. Jedynym problemem był fakt, że nie oceniłem prawidłowo odległośći od zeskoku - dlatego lądowanie było złe. Ale nie dotknąłem śniegu (jak wydawało się jednemu z sędziów, który przyznał mi dwanaście punktów za styl)". "Szkoda, że kibice nie mogli oglądać dalekich skoków w tej mgle" - kończy Ammann.

Czy następny sezon też zdominują Norwegowie? Czy o Puchar Świata także walczyć będą Ahonen i Ljoekelsoey? Może do walki o PŚ wróci Adam Małysz? Odpowiedzi na te pytania nie przyjdą szybko - będziemy musieli na nie poczekać aż do zimy...