0,3 punktu - tyle dzieliło Kamila Stocha od podium podczas niedzielnego konkursu w Klingenthal. Mimo lekkiego niedosytu Polak z pewnością nie może narzekać na przebieg kończącego się weekendu...
Jeszcze na półmetku rywalizacji Stoch był drugi, minimalnie przegrywając z Maciejem Kotem. W finale wszystko jednak się odwróciło.

- Trudno, jednak w ogóle nie żałuję, że nie stanąłem na podium. Czwarte miejsce - na tę chwilę - to też bardzo dobra lokata. Ten wynik jest dla mnie nagrodą za kilka ostatnich tygodni naprawdę ciężkiej pracy - przyznał Stoch. - Cieszę się, że utrzymałem bardzo dobry poziom przez cały weekend.

Jeszcze tydzień temu nic nie wskazywało, że Stoch tak szybko powróci do ścisłej czołówki - w Ruce zajmował przecież miejsca w trzeciej dziesiątce.

- Nie myślałem, że będzie aż tak dobrze. Chciałem podziękować mojej żonie - kiedy wróciłem z Finlandii lekko skwaszony, przywróciła mi wiarę w siebie. Teraz wiem, że miała rację. Po prostu trzeba było trochę poczekać na wyniki.

Mistrz olimpijski pozytywnie ocenił też postawę kolegów z reprezentacji - w czołowej dwudziestce konkursu było aż pięciu reprezentantów Polski, a jako ostatni zawodnicy w drugiej serii startowali on i Maciej Kot.

- Fajnie, że mogliśmy kończyć ten konkurs. To pokazuje, że jesteśmy naprawdę mocną ekipą. Niedziela była dla nas naprawdę dobra - zakończył.