Dzisiejszy konkurs nie wyjaśnił, kto wygra w tym roku Puchar Świata. Wiemy za to, że zwycięzcę poznamy już za dwa dni, podczas niedzielnych zawodów w Oslo-Holmenkollen. Dziś znacznie zmniejszyła się przewaga Janne Ahonena nad Roarem Ljoekelsoeyem, jednak cały czas jest spora. Fin przyznaje, że już w Lillehammer chciał zapewnić sobie upragnione trofeum, o które walczy od tylu lat. Nie udało się - Janne nie jest zadowolony ze swojego występu: "Moje skoki nie były wystarczająco dobre, to były po prostu zwykłe skoki". Jeśli Ahonen w niedzielę znajdzie się w pierwszej dwunastce - to, bez względu na to, co pokaże Roar Ljoekelsoey, będzie czwartym Finem, który wygrał PŚ. Wcześniej triumfowali Matti Nykaenen (czterokrotnie), Ari-Pekka Nikkola i Toni Nieminen.
Dzisiejszy zwycięzca po raz kolejny pokazał, że jest w wyśmienitej formie. Dumny Norweg jest bardzo pewny siebie (by nawet nie powiedzieć, że przemądrzały): "Oba moje skoki były naprawdę perfekcyjne. Bardzo się cieszę, że odebrałem Martinowi Schmittowi rekord skoczni". Wicelider Pucharu Świata określił swoje plany na niedzielny konkurs. "Chcę wygrać w Holmenkollen. Przyszła pora, żeby znowu wygrał tam Norweg. Ostatnio dokonał tego 11 lat temu Espen Bredesen" - zapowiada Ljoekelsoey.

Liderem Turnieju Skandynawskiego pozostał Bjoern Einar Romoeren, chociaż jego przewaga stopniała do nieco ponad dwóch punktów. Sądząc po formie obu najlepszych aktualnie zawodników Norwegii, w Oslo możemy spodziewać się bardzo wyrównanej walki o wygraną w całym Turnieju. Romoeren przyznaje, że ciężko będzie mu walczyć z rodakiem. "Przed dzisiejszym konkursem byłem bardzo zdenerwowany. Ale teraz cieszę się z drugiego miejsca. W Holmenkollen z pewnością będę prowadzić z Roarem wyrównaną walkę" - mówi zwycięzca z Lahti i Kuopio.

Drugie podium w tym sezonie zaliczył Simon Ammann. Podczas konferencji prasowej Szwajcar tryskał humorem. "Jak widać, pasują mi obiekty olimpijskie. Po prostu przychodzę i skaczę" - żartuje dwukrotny zwycięzca Olimpiady w Salt Lake City. "W pierwszej serii nieco spóźniłem skok. Jeśli bym nie popełnił tego błędu, pewnie poprawiłbym rekord skoczni. Wydaje mi się też, że w drugiej rundzie byłem zbyt zmotywowany" - podsumowuje swoje występy Ammann. I dodaje, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa: "Teraz chciałbym ponownie wygrać w Holmenkollen. Tamtą skocznię też bardzo lubię".

Czy Ahonen obroni utrzyma przewagę nad Ljoekelsoyem? Tego dowiemy się już za ok. 40 godzin...