Czterech punktujących Polaków i ósme miejsce Macieja Kota - to bilans drugiego konkursu w Ruce dla podopiecznych Stefana Horngachera. Wszyscy nasi skoczkowie są zadowoleni z przebiegu kończącego się weekendu.
Ponownie najlepszym spośród naszych reprezentantów był Maciej Kot. Zakopiańczyk na półmetku sobotniej rywalizacji był nawet trzeci, ostatecznie jednak nie udało mu się utrzymać tej lokaty.

- Zabrakło odejścia nogami na progu, zabrakło pchania; po wyjściu z progu poczułem też trochę gorsze powietrze z tyłu, obniżyłem lot. Później starałem się wyciągnąć jak najwięcej, ale byłem za nisko - komentował swój drugi skok ósmy zawodnik konkursu. - W swoich skokach widzę błędy, choć przy odpowiednich warunkach wystarczyłoby to, aby wskoczyć na podium. Trzeba przyjąć tę lekcję pokory, cierpliwości i walczyć w kolejnych zawodach.

Po dwóch konkursach w Ruce Kot zajmuje siódme miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

- Miejsce w pierwszej dziesiątce oznacza, że do kwalifikacji można podejść treningowo, oszczędzić kombinezon, przetestować nowe rozwiązania - podkreślił. - Trzeba trzymać się dziesiątki i przeć do przodu.

Tuż poza czołową dziesiątką rywalizację zakończył Piotr Żyła. O ile w piątek wiślanin nie potrafił wiele powiedzieć o swoim skoku, to w sobotę był już bardziej rozgadany:

- Moje skoki były lepsze i równiejsze niż w piątek, miałem więcej czucia. Wiedziałem, co robię. W pierwszej serii nad bulą trochę się wycofałem, w drugiej już tego nie zrobiłem i szło. Zaczynam oddawać takie skoki jak na treningach - to duży plus. Teraz buduję pewność siebie, powtarzalność - skomentował.

Kolejne trzy lokaty niżej - na czternastym miejscu - uplasował się Dawid Kubacki:

- Mogę być zadowolony z tego konkursu. Może pierwszy skok znów nie był taki, jaki mógł być, ale w drugiej serii było już całkiem fajnie. Nie trafiłem z warunkami, było czuć, że narty nie pracują. Wyciągnąłem z tego, ile się dało - stwierdził, jednocześnie zaznaczając, że wciąż ma nad czym pracować: - Znajdzie się jeszcze sporo elementów do poprawy - choćby lądowanie, odbicie. Na tym traci się niewiele, ale ostatecznie daje to słabszą odległość. Myślę, że na spokojnie do tego dojdziemy.

Z niewielkim dorobkiem punktowym weekend w Ruce zakończył Kamil Stoch. Mimo to dwukrotny mistrz olimpijski dostrzega wiele pozytywów i nie ma sobie wiele do zarzucenia:

- Pod względem wykonanej przeze mnie pracy ten weekend był bardzo owocny. W sobotę zabrakło szczęścia, na dodatek w pierwszym skoku popełniłem minimalny błąd; w drugim przytrzymano mnie na belce i zasypało mi tory. Trudno, życie - powiedział. - Wydaje mi się, że w tej chwili z moimi skokami jest wszystko w porządku. Oczywiście - to nie są skoki na wygrywanie, ale też nie nastawiałem się, że przyjadę tutaj wygrywać zawody. Koncentrowałem się na pracy, jaką mam do wykonania, i tę pracę wykonałem. Nie wiem, czy Stefan ma jeszcze coś dla mnie do zrobienia. W tej chwili jestem spokojny i będę dalej pracował.

Po weekendzie w Ruce skoczkowie przenoszą się do Klingenthal, w którym Polacy wielokrotnie wygrywali. Maciej Kot zapowiada walkę o wysokie lokaty.

- Myślę, że cała grupa jest pozytywnie nastawiona i zadowolona z otwarcia sezonu. Kuusamo nigdy nie było naszą mocną stroną - jest więc o niebo lepiej niż kiedyś. Jeśli tutaj potrafimy tak skakać, to na skoczniach, które bardziej lubimy, możemy skakać jeszcze lepiej. Skocznię w Klingenthal wszyscy z nas lubią, będziemy walczyć o poprawę wyników.