Piąte miejsce Macieja Kota, pięciu Polaków w trzydziestce - można powiedzieć, że podopieczni Stefana Horngachera zaliczyli dzisiejszy konkurs na piątkę. Niestety nie brakowało także upadków...
Dzisiejszym piątym miejscem Maciej Kot dorównał swoim najlepszym osiągnięciom w indywidualnych konkursach Pucharu Świata - wcześniej taką lokatę zajmował w 2013 roku w Garmisch-Partenkirchen, Zakopanem i Lillehammer. Wynik zanotowany w piątek w Ruce Kot ocenia pozytywnie:

- Dobry dzień, dobry początek - oby tak dalej - podsumował krótko w wywiadzie dla Telewizji Polskiej. - Staram się skakać na luzie, nie chcieć wygrywać za wszelką cenę. Nie są to perfekcyjne skoki - to dobrze, że utrzymuję wysoki poziom mimo pewnych błędów.

- Oba skoki konkursowe były równe, a drugi chyba jednak lepszy. Może w pierwszej serii bardziej skorzystałbym na niższej belce, ale nie mam do siebie pretensji. Takie próby chciałem zaprezentować.

Z zawodów w swoim wykonaniu zawodoleni są także Stefan Hula, Dawid Kubacki i Piotr Żyła:

- Pierwsze koty za płoty. Nowy sezon zacząłem na niezłym poziomie. Oddałem dwa podobne skoki, nie popełniłem większych błędów. Trochę brakowało luzu, było trochę stresu, ale z każdymi zawodami powinno być coraz lepiej - mówił Hula.

- Chcieliśmy na spokojnie wejść w sezon, bez zbyt dużych oczekiwań wobec siebie. Wynik mógł być lepszy, pierwszy skok był trochę gorszy. W drugiej serii skoczyłem porządnie - fajna odległość, fajne noty. Jestem zadowolony - dodał Kubacki.

- Nie wiem, co się stało. Nie pamiętam za bardzo tych skoków. Jestem zadowolony, nigdy tu wyżej nie byłem. Pierwszy start, pierwsze punkty po całym lecie z problemami technicznymi - przyznał w swoim stylu Żyła.

Niezłe odległości uzyskiwał dziś Kamil Stoch, który mógł zająć lokatę w połowie drugiej dziesiątki, ale upadek w pierwszej serii pokrzyżował te plany:

- To był mój błąd. Po lądowaniu odciążyłem lewą nogę, zbyt mocno dociążając prawą. Przez to lewa narta zakantowała i zahaczyła o śnieg. Walczyłem i robiłem wszystko, aby przewrócić się za linią bezpieczeństwa. Zabrakło dosłownie kilku metrów - tłumaczył, jednocześnie uspokajając: - Czuję się dobrze. Trochę mnie bolą tyłek i plecy, ale nie tak bardzo, jak duma.

Mimo to Stoch nie ma problemu z odnalezieniem pozytywnych aspektów dzisiejszych zawodów:

- Pierwszy skok był naprawdę dobry, drugi spóźniłem, stąd zabrakło wysokości. To był dla mnie udany, równy konkurs. Szkoda tego upadku z pierwszej serii - mówił, wskazując też na swój największy problem: - Na razie nie zdarzyło mi się jeszcze tak trafić w próg, aby skok był bardzo daleki. Wydaje mi się, że to przyjdzie z czasem, gdy pojawi się więcej luzu i pewności siebie. Wygrywając igrzyska olimpijskie też nie trafiłem w próg - przyznał.

Oprócz Stocha upadki zaliczyli także Aleksander Zniszczoł i Peter Prevc. Co - zdaniem Macieja Kota - jest ich przyczyną?

- To zawsze problem pierwszych zawodów. Niektórzy przyjeżdżają bez oddanych skoków na śniegu, niektórzy mają na koncie tylko kilka. Na zawodach każdy stara się wyciągnąć z lądowania jak najwięcej - stąd dużo upadków. Szkoda, że dotyczy to także naszych zawodników - zakończył piąty zawodnik piątkowego konkursu.