Małysz w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego powiedział, że w trakcie sezonu próbował się kontaktować z byłym psychologiem kadry, Janem Blecharzem. "Od początku tego sezonu mieliśmy nowego psychologa, ale – prawdę mówiąc – bardzo trudno jest zaufać komuś innemu, skoro przez parę lat pracowało się z jednym człowiekiem. Pan Andruszczak już na drugim spotkaniu wypytywał jednego z kolegów, czy ma siostrę i czy ta siostra ma jakieś problemy. Przecież o takich sprawach można porozmawiać z kimś po latach znajomości! Kimś takim jest dla mnie właśnie doktor Blecharz, którego znam od siedmiu czy ośmiu lat, a przed którym zacząłem się otwierać dopiero po czterech latach współpracy. (..) W trakcie tego sezonu kilka razy próbowałem się skontaktować z doktorem Blecharzem, ale najpierw nie miałem numeru telefonu, a gdy już go zdobyłem, to nikt nie odbierał" – stwierdził Małysz.
Adam uznał zakończony już dla niego sezon za nieudany. "Nie miałem tej formy, co przez 3 ostatnie lata, a gdy nie idzie, to nawet wiatr na skoczni wieje na złość i człowiek się zniechęca. (...) To dziennikarze i kibice wymyślili, że mam znów zdobyć Puchar Świata. Ja nie mogłem się nadziwić, że wygrywałem aż trzy lata. Wierzyłem jednak - że mimo pecha, który mnie prześladował – ten sezon zakończę wysokim miejscem w ostatnich zawodach i przygotowania do następnego, w którym będę bronił tytułów mistrza świata, rozpocznę z wielkim optymizmem. Nie udało się, ale mam teraz więcej czasu na odpoczynek" - kwitował Małysz.