Polscy skoczkowie od wtorku przebywają na zgrupowaniu w Szczyrku, oddali już pierwsze skoki pod okiem nowego szkoleniowca Stefana Horngachera. Wczoraj spotkali się z mediami, by podzielić się swoimi wrażeniami.
Zawodnicy wszystkich kadr zebrali się wczoraj na kompleksie skoczni Skalite - najpierw przeprowadzili rozgrzewkę i trening imitacyjny, a następnie przyszła pora na skoki. Skoczkowie kadr A i B trenowali na normalnym obiekcie (HS-106), natomiast juniorzy i kobiety - na skoczni średniej (HS-77).

Dla Piotra Żyły wręcz rewolucyjnym krokiem jest zmiana pozycji najazdowej, z której dotychczas słynął. W przyszłym sezonie nie zobaczymy już "garbika"...

- Nowy trener ma swoje metody; trzeba było się z nim dogadać, czy zostanę w tej pozycji, czy mam ją zmienić. Nie miałem za bardzo pola do manewru, bo Stefan nie akceptował mojej pozycji dojazdowej. Teraz będziemy więc pracować nad nową techniką, żebym mógł aktywnie i stabilnie dojechać do progu.

Podczas pierwszych skoków wiślanin nie miał łatwo...

- Na sucho nie było żadnych problemów, ale na skoczni pierwszy trening przysposobił mi dość ciekawych wrażeń. Nie spodziewałem się aż takich problemów. Gdy ruszyłem z belki to prawie się wywaliłem, ale potem było już OK - stwierdził zadowolony Żyła.

Na poprawę formy pod okiem nowego szkoleniowca liczy Kamil Stoch. Również tutaj głównym problemem jest pozycja na rozbiegu:

- Musimy zmienić nasze myślenie o odbiciu. Odrobinę zmienia się moja pozycja dojazdowa, aczkolwiek staram się wrócić trochę do tego, co było dwa-trzy lata temu. Gdy moja pozycja uciekła, miałem dużo problemów. Muszę cofnąć się i poszukać pozycji z igrzysk, która dawała mi najlepszy kierunek i największą moc, a co za tym idzie - dalekie skoki.

Podwójny mistrz olimpijski z Soczi przybliżył nieco kulisy współpracy ze Stefanem Horngacherem:

- Trener jest bardzo pozytywnym człowiekiem, otwartym na dyskusję, a ja bardzo to sobie cenię. Dyscypliny nie trzeba wprowadzać. Zasady są bardzo proste: każdy ma wykonywać zadania, a jeśli komuś się nie chce, to nikt go do niczego nie będzie zmuszał, ale miejsca dla niego w kadrze nie będzie.

O zmianach w treningu (i ich skutkach) opowiadał z kolei Dawid Kubacki:

- Szczególnie na początku zmiana całego procesu treningowego dawała mocno w kość i to było czuć w mięśniach. Nie mieliśmy też prawie czasu na odpoczynek po minionym sezonie zimowym, niemniej jednak robimy to wszystko w określonym celu. Do nowego planu musimy się odpowiednio wdrożyć i być miesiąc do przodu - zaznaczył. - Nasze przyzwyczajenia zostały w dużym stopniu przewrócone do góry nogami. Każde ćwiczenie jest inne. To zupełnie nowy sposób treningu i myślę, że dla każdego było to zaskoczeniem. Postaramy się jak najwięcej wyciągnąć z nowego planu. Już po pierwszych skokach mogę powiedzieć, że ma to sens i zaczyna powoli funkcjonować. Trzeba jednak jeszcze dalej popracować nad tym - dodał.

O tym, dlaczego przygotowania do kolejnego sezonu rozpoczęły się tak wcześnie, opowiedział sam Horngacher:

- Na początku jest zawsze wiele rzeczy do zrobienia: kwestie organizacyjne, to, że nikt nie rozumie w stu procentach jak wykonać ćwiczenie. Po miesiącu treningów wszyscy są już na dobrej drodze i plan działania jest jasny. Właśnie dlatego zaczęliśmy tak wcześnie. Najtrudniej było wprowadzić nowy trening siłowy, ale polscy zawodnicy to profesjonaliści i ze wszystkim dali sobie szybko radę - chwalił naszych skoczków Austriak.

Zgrupowanie w Szczyrku nasi skoczkowie zakończą dzisiaj, a już w przyszłym tygodniu czeka ich kolejny obóz treningowy - tym razem w Hinzenbach.