Entuzjazm związany ze współpracą ze Stefanem Horngacherem słyszymy nie tylko w wypowiedziach naszych skoczków. Równie optymistycznie podchodzi do tego sam szkoleniowiec...
- Nie spodziewałem się tak ciepłego przyjęcia. Gdzie się nie obejrzę, słyszę głosy zadowolenia - przyznał Austriak, który podkreśla, że wielu przyjaciół namawiało go na objęcie stanowiska trenera reprezentacji Polski.

W ostatnich dniach szkoleniowiec pojawił się w naszym kraju, by sprawdzić możliwości zawodników i odbyć z nimi pierwsze treningi. Jutro uda się do Niemiec, gdzie mieszka i gdzie pracował przez ostatnie dziesięć lat, ale wkrótce wróci do Polski.

Strukturę i składy kadr, a także sztab szkoleniowy poznamy pod koniec kwietnia. Najwięcej emocji wzbudza kwestia asystentów Horngachera.

- Na pewno będą to trenerzy z Polski - przyznał Austriak, który ujawnił też, że w jego ekipie znajdzie się Michal Doležal, który jednak formalnie asystentem nie będzie (do tej funkcji przymierzany jest Maciej Maciusiak). Czech ma zajmować się przede wszystkim kombinezonami.

Na przełomie kwietnia i maja odbędzie się pierwsze zgrupowanie w pełnym składzie, jednak zajęcia będą jeszcze odbywać się poza skocznią.

- Plan jest taki, że pierwsze skoki oddamy w połowie maja w Szczyrku. Musimy spędzić wspólnie trochę czasu, potrenować, zobaczyć, jak zawodnicy prezentują się na skoczni. Dopiero potem będę mógł ocenić, do jakich celów będziemy dążyć w kolejnych sezonach.

Horngacher zapewne wprowadzi u nas sporo elementów znanych już w skokach austriackich czy niemieckich, jednak nie chce bezpośrednio kopiować tamtejszych systemów szkoleniowych.

- Nie chcemy tutaj wprowadzać systemu niemieckiego czy austriackiego, chcemy zbudować polski system. Wszyscy zawodnicy i trenerzy powinni pracować razem, podążać w jednym kierunku i zbudować dobrą atmosferę - zakończył.