Jeszcze przed wyborem Stefana Horngachera na trenera polskich skoczków Adam Małysz nie ukrywał, że to właśnie Austriak jest jego faworytem. Teraz szkoleniowiec będzie musiał sprostać oczekiwaniom wiślanina...
- Od Horngachera wymagam sukcesów. Po prostu. To moja kandydatura, więc teraz nie tylko będę się przyglądał, ale i oczekiwał dobrych wyników - pisze Małysz w felietonie dla Przeglądu Sportowego. - Nie tylko Kamil ma daleko latać, inni też muszą lądować w dziesiątce, by odciążyć lidera.

Małysz, który po zakończeniu kariery skoczka stale współpracuje z zarządem Polskiego Związku Narciarskiego, przybliża nieco kulisy wyboru Horngachera:

- Od początku go popierałem, dla mnie był najlepszym z możliwych następców Łukasza Kruczka - pisze Małysz. - Koperty z nazwiskami były trzy, wszystkie zagraniczne. Stefan został wybrany jednogłośnie.

Jak podkreśla legenda polskich skoków, również zawodnicy byli za wyborem Austriaka:

- Ciekawi i chętni współpracy są skoczkowie. Rozmawiałem z Piotrkiem Żyłą, Maćkiem Kotem - byli za nim. Kamil też potwierdził, że chętnie znowu podejmie współpracę - znają się i ma dobre wspomnienia.

Z ostatnich doniesień medialnych i oświadczenia PZN wiemy, że dotychczasowe kadry zostały rozwiązane, a nowe będą powołane w tym miesiącu. Wielu zastanawia się już, kto będzie wspierać nowego szkoleniowca w jego pracy.

- Nie wyobrażam sobie, by jego asystentem został szkoleniowiec z zagranicy - uważa Małysz, dla którego faworytem na to stanowisko jest Maciej Maciusiak. - Mam nadzieję, że zostanie asystentem Stefana, bo na stanowisko pierwszego trenera było za wcześnie. Jeszcze musi się wiele dowiedzieć i nauczyć.

Jednym z filarów budowy formy naszych zawodników ma być współpraca pomiędzy wszystkimi grupami szkoleniowymi, trenerami, a także klubami.

- [Horngacher] musi odrodzić nasze skoki i zjednoczyć zawodników oraz trenerów, by znowu wszyscy wykonywali jedną robotę. Dotyczy to nie tylko szkoleniowców z reprezentacji, ale również klubowych - podkreśla Małysz. - Wszyscy powinni trenować jak najwięcej razem. Skoczkowie mają iść tym samym cyklem, opracowanym przez Horngachera, pod względem siły, wydolności oraz dynamiki. Im więcej wspólnych zajęć, tym lepiej. Kluby też będą miały informacje, kiedy i gdzie trenuje kadra, żeby mogli przyjechać i ćwiczyć razem. Raz w miesiącu będą organizowane spotkania, podczas których trenerzy będą wymieniali się uwagami i informacjami.

W pewnym sensie praca z Horngacherem będzie powrotem do sytuacji sprzed ponad dziesięciu lat, kiedy dwie główne kadry były "w rękach" Austriaków. Zdaniem wiślanina może to wyjść tylko na dobre:

- Stefan i prowadzący Austriaków Kuttin to wielcy koledzy, ale i rywale. Będą walczyli, który jest lepszy, na czym - mam nadzieję - skorzystają nasi skoczkowie - zakończył Małysz.