Zgodnie z obietnicą Gorana Janusa passa zwycięstw Słoweńców trwa. Jednak dzisiaj na najwyższym stopniu stanął nie Peter Prevc, a Robert Kranjec, który w Planicy triumfował w zawodach Pucharu Świata po raz siódmy. Z kolei trzeci Johann Andre Forfang przyznaje, że nie może znaleźć sposobu na to, by pokonać gospodarzy.
- Operator kamery przed moim skokiem powiedział mi, ile skoczył Peter. Tego zazwyczaj nie słyszymy i nie przejmujemy się tym, ale tym razem powiedziałem sobie, że będzie trudno tyle polecieć. Widząc zieloną linię starasz się skoczyć za nią, ale nie wiedziałem, czy wylądowałem za nią - dlatego w napięciu czekałem na wynik. Na koniec oczywiście byłem szczęśliwy, bo obecnie jest nie łatwo pokonać Petra. Udało mi się dzisiaj pokonać tych, którzy wczoraj byli przede mną. W klasyfikacji generalnej lotów jestem na drugim miejscu, za mną jest wielu zawodników z niewielką stratą, dlatego w niedzielę będę musiał być skupiony i wypoczęty.

Na ostateczny wynik Robert Kranjec oczekiwał w towarzystwie Petra Prevca, który od razu po ogłoszeniu zwycięstwa swojego kolegi wziął go na ramiona i odbył z nim rundę honorową.

- Byłem bardzo szczęśliwy i zaskoczony, że mnie podniósł. Super wrażenie. Ja również cieszę się jego wynikami. Najlepiej jest wygrać u siebie w domu. Chciałem tego cały czas od 2012 roku. Od tego czasu czekałem na ten moment - powiedział Kranjec, który we wspomnianym 2012 roku po raz pierwszy triumfował na Letalnicy.

Drugie miejsce Petra Prevca pozwoliło mu wyprzedzić Gregora Schlierenzauera w liczbie miejsc na podium w jednym sezonie Pucharu Świata - rekord obecnie wynosi 21 razy. W ten sposób Słoweniec zapewnił sobie również małą Kryształową Kulę za klasyfikację lotów, sięgając tym samym po wszystkie możliwe do zdobycia w tym sezonie trofea.

- To jest to. Dzisiaj wieczorem pakuję się i jadę do domu. Nogi będą jeszcze posłuszne na dwa ostatnie konkursy. Również po tym konkursie nie czułem zmęczenia, bo wciąż trzymała adrenalina, ale pewnie wieczorem, kiedy się wyciszę, poczuję zmęczenie. Na dziewiątą rano będę jednak gotowy - zapowiedział bohater tego sezonu.

- Kiedy widziałem, że Robi skoczył, to - szczerze mówiąc - było mi obojętne, kto wygra, bo wiedziałem, że obaj będziemy na pierwszych miejscach. Gdy już wiedziałem, ile skoczył, byłem pewien, że to on wygra. Kiedy pokazała się cyfra "1" widać było, że mu ulżyło. Mój drugi skok (242 m) był najlepszym, jaki tutaj oddałem; lepszy od drugiego czwartkowego. Takiego skoku nie oddałem od Ałmat. To jest to, z czego najbardziej się cieszę - dodał Prevc.

Trzecie miejsce wywalczył z kolei Norweg Johann Andre Forfang, który śrubuje rekord miejsc na podium reprezentantów jednego kraju.

- Podobnie jak wczoraj jestem bardzo zadowolony z wyniku, to kolejne miejsce na podium. Chociaż nie do końca jestem zadowolony ze swoich skoków, to muszę poprawić. Ale na koniec dnia muszę być zadowolony. Nie mam pojęcia jak pokonać Słoweńców, oni naprawdę zasłużyli na takie wyniki na swojej skoczni przed taką publicznością.