Ten sezon bezwzględnie należy do jednego zawodnika - Peter Prevc, wygrywając po raz trzynasty tej zimy, zapewnił sobie Puchar Świata. Tym samym Słoweniec w swojej kolekcji ma wszystkie najważniejsze trofea sezonu - Złotego Orła za zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, złoty medal mistrzostw świata w lotach i Kryształową Kulę.
Słoweniec przyznał, że nie był do końca pewien, czy wygra w dzisiejszym konkursie. Prevc w pierwszej próbie poszybował na odległość 139,5 metra; w drugiej lądował pół metra bliżej, a przed jego finałowym skokiem na prowadzeniu był Severin Freund.

- Po drugim skoku zastanawiałem się, czy to wystarczy, czy nie. Potem wszyscy chłopcy wbiegli na zeskok i wiedziałem, że coś jest na rzeczy. To była wielka ulga i uspokojenie nerwów, ale jakiejś euforii nie czułem, byłem spokojny. Cieszę się, że o klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nie muszę więcej myśleć, nie będzie też o to więcej pytań, dlatego będzie łatwiej. Mam nadzieję, że nadal będę spokojny i nie ogarnie mnie za duża euforia.

Słoweniec został pierwszym skoczkiem, który w tym samym sezonie zwyciężył w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, zdobył złoto na mistrzostwach świata w lotach oraz wygrał w Turnieju Czterech Skoczni. Swoim trzynastym triumfem w tym sezonie Prevc wyrównał rekord Gregora Schlierenzauera z sezonu 2008/2009. Austriak w tamtym sezonie zebrał największą liczbę punktów w historii (2083); obecnie Słoweniec ma 1898 punktów, a więc są duże szanse, że poprawi i ten rekord.

- To najlepsze uczucie w moim życiu. To naprawdę niesamowite, jak ten sezon się potoczył. Teraz jestem naprawdę zrelaksowany. W Finlandii szło mi słabiej, ale w Kazachstanie byłem spokojniejszy i bardziej pewny siebie. Skakało mi się tu świetnie. Dla mnie liczy się to, by być najlepszym. Jako skoczek chcę cały czas się rozwijać i spełniać, nie chodzi tylko o trofea i materialne rzeczy, ale i samą technikę - zapewniał Prevc.