Adam Małysz, który uległ poważnemu wypadkowi podczas treningu przed niedawnymi zawodami w Salt Lake City, wczoraj poddał się badaniom w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku. Adam ma uraz kręgosłupa, przez co czeka go rehabilitacja: "Czeka go seria zabiegów rehabilitacyjnych. Uznaliśmy, że nie ma sensu żeby gdzieś daleko jeździł dlatego podda się im w wiślańskim ośrodku Start" - mówił Stanisław Ptak, lekarz reprezentacji pod którego opieką znajduje się obecnie Małysz. Ptak nie wie kiedy nasz najlepszy skoczek będzie mógł wrócić na skocznie: "Ta decyzja zapadnie dopiero wtedy, gdy skończą się u niego dolegliwości bólowe" - tłumaczy.
Wygląda na to, że być może Adama nie zobaczymy już w tym sezonie rywalizującego z najlepszymi skoczkami w Pucharze Świata. Ostatnie zawody w Oslo przewidziane są na 14 marca, czyli już za dziesięć dni. W ciągu tak krótkiego czasu mało prawdopodobne jest, aby udało się wrócić Małyszowi do pełni sił.
Sam skoczek unikał dziennikarzy. Po zakończeniu badań opuścił szpital bocznymi drzwiami nie odpowiadając na żadne zadane mu pytanie. "Teraz już wiecie, dlaczego was nie lubię. Na ludzkim nieszczęściu robicie sobie aferę" - skwitował, zresztą słusznie, odjeżdżając do domu.
Być może wśród oblegających szpital dziennikarzy byli pracownicy "Super Expressu", którzy donoszą, że przyczyną słabych skoków Małysza jest... pierścień, który nasz mistrz nosi na ręce. Małysz ten "cudowny" amulet zakłada na palec serdeczny, jednak gdyby zakładał go na palec wskazujący korzyści z posiadania tego pierścienia byłyby o wiele większe...
Trzeba pamiętać, że ta informacja pochodzi z "Super Expressu", którego niektóre wiadomości (podobnie jak "Faktu") należy traktować z przymrużeniem oka.