Drugi dzień rywalizacji podczas Pucharu Świata w Zakopanem był kolejnym, kiedy Kamil Stoch czerpał wielką radość ze skoków. Zawodnika i kibiców cieszą zarówno dalekie loty, jak i miejsce Polaków na podium...
Świetne skoki na odległość 134,5 oraz 132 metrów były pierwszymi od dawna próbami konkursowymi, które dawały Stochowi wielką radość. Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi miał duży wkład w trzecie miejsce Polaków w zakopiańskiej drużynówce.

- Nie tyle stęskniłem się za podium, co za takimi skokami jak dzisiaj - dalekimi, ładnymi i sprawiającymi dużo frajdy. To było bardzo pozytywne i wyczekane uczucie - przyznał po zawodach Stoch. - Mam nadzieję, że ten konkurs otworzy nową, pozytywną kartę w mojej karierze. Te zawody były dla mnie bardzo trudne, ponieważ ciągle pracuję nad tym, żeby wydobyć z siebie to co najlepsze. Przy takim ciśnieniu, przy dwudziestotysięcznej widowni i wiedzy, że podium jest w zasięgu, trudno się skoncentrować, ale się udało.

Stoch bardzo podkreślał, jak wielką rolę ogrywali podczas zawodów kibice:

- Mam nadzieję, że czujecie się współautorami tego sukcesu. To dzięki Wam. Razem wskoczyliśmy na podium. Jutro dajemy ognia, nie? - zwrócił się bezpośrednio do publiczności tuż po dekoracji, a później, już podczas konferencji prasowej, dodał: - Te konkursy są z jednej strony bardzo trudne - zdajemy sobie sprawę z tej presji. Z drugiej strony są pozytywne, to miłe, że kibice oczekują od nas dobrego skakania. Każdy z nas ma tę świadomość, ale za każdym razem kibice pokazują, że są z nami niezależnie od tego, czy jest dobrze, czy źle. Doświadczam tego od początku sezonu, dostaję mnóstwo sygnałów wsparcia od kibiców, którzy życzą nam jak najlepiej. Na skoczni cieszymy się, że są z nami, żeby nam pomóc.

Stoch był zadowolony z postępów wykonanych nie tylko przez kolegów z ekipy na dzisiejszą drużynówkę, ale też z efektów pracy pozostałych reprezentantów Polski.

- Jako członek drużyny nie chcę oceniać każdego po kolei. Jestem bardzo zadowolony z wyniku, jaki odniosła cała grupa - nie tylko czwórka, która dzisiaj skakała. To bardzo pozytywny i bardzo potrzebny moment, to doda nam więcej wiary, sił i energii. Pozytywnie zaskoczył mnie Andrzej Stękała, który podczas debiutu w Zakopanem poradził sobie świetnie - pochwalił młodego kolegę.

Polak nawiązał też do wcześniejszych wydarzeń tej zimy - kiedy jego forma była daleka od prezentowanej obecnie:

- Ten sezon jest dosyć trudny, ale też bogaty w różne doświadczenia. Uważam, że wyjazd na mistrzostwa świata był dobrą decyzją. Jeszcze lepszą było pozostanie tam po kwalifikacjach. Gdybym wtedy wrócił do domu, musiałbym kilka dni tam siedzieć i rozmyślać o tym, co się stało - a chciałem jak najszybciej rozwiązać problem i wdrożyć środek, który miał pomóc. A skoro taką okazję miałem już na drugi dzień, to dlaczego nie? Teraz wszystko zaczyna się układać - cieszył się, jednocześnie ostrzegając. - Było ciężko i w dalszym ciągu jest ciężko. To nie tak, że już jest super, a ja mogę usiąść w fotelu i czekać, co mi przyniesie jutro. Za nami trudne przeżycia, ale myślę, że potrzebne. W którymś momencie kariery, która - mam nadzieję - potoczy się jeszcze jakiś czas, na pewno te doświadczenia mi pomogą i pozwolą rozwiązać problemy, które będą się przydarzały.

Jutro ostatni dzień rywalizacji w Zakopanem. Czy - cytując słowa piosenki - niedziela będzie dla nas?

- Jutro piąte miejsce w pełni by mnie satysfakcjonowało. Oczywiście, chciałbym więcej, ale trzeba przede wszystkim skupić się na tym, co jest dla mnie najważniejsze - żebym mógł się cieszyć po takich skokach jak choćby dzisiejsze. Na razie muszę odpocząć po dzisiejszych zawodach, przeanalizować pozytywy i negatywy, które pewnie się pojawiły - nie uważam, że moje skoki były bezbłędne - zwłaszcza ten w drugiej serii. Jutro idę z takim samym nastawieniem jak dzisiaj - skoncentruję się na tym, co mam do zrobienia - i tyle. Oczywiście, dobry wynik jest pożądany - ale jeśli dobrze wykonam swoją pracę, to możemy się pozytywnie zaskoczyć - zakończył optymistycznie.