Podczas gdy dla polskich skoczków obecny sezon jest najsłabszym od lat, on zdaje się być najjaśniejszym punktem reprezentacji. Kto wie, czy tegoroczna zima nie jest najlepszą w jego karierze? W Zakopanem Stefan Hula znów nie zawodzi.
Stefan Hula błyszczał dziś na Wielkiej Krokwi. Drugi trening wygrał wspólnie z Kamilem Stochem, a w kwalifikacjach - po skoku na odległość 132,5 metra - przegrał jedynie z zawodnikiem z Zębu.

- Dobrze mi się skakało na treningach i w kwalifikacjach. Jestem zadowolony. Mam nadzieję, że moja dyspozycja utrzyma się na takim poziomie. W tym sezonie nie było jeszcze tak zimno, ale po prostu nie mamy innego wyboru. Wszystko staram się wykonywać na tyle, na ile potrafię. Znamy skocznię, to nasza publiczność i to dodaje nam sił - opowiadał Hula.

Stefan nie przejmuje się krytyką, jaka w ostatnich tygodniach spadła na naszych skoczków. Konsekwentnie stara się realizować przedsezonowe założenia.

- Staram się od tego odciąć i robić swoje - to, co robiłem przez cały sezon letni, który przetrenowałem na sto procent. Wtedy skakałem stabilnie i chciałem przenieść to na zimę. Chyba się udało. Mam do trenerów zaufanie, słucham, co mówią, bo wiem, że chcą mi pomóc. Bez tego by się nie dało. Myślę, że dobrze nam wychodzi - mówił skromnie drugi zawodnik zakopiańskich kwalifikacji.

Dobrą dyspozycję Huli docenił Martin Schmitt. Legenda niemieckich skoków wypowiadała się o skoczku ze Szczyrku w samych superlatywach. W tym sezonie to właśnie Stefan, a nie Kamil Stoch, jest liderem polskich skoczków. Sytuacja ta może zmienić się po Zakopanem, gdyż wygląda na to, że mistrz olimpijski wraca na właściwe tory.

- Pięknie dzisiaj skakał, poukładał wszystko i prezentuje się super, tylko się cieszyć. Ja mogę być drugi, spoko - powiedział roześmiany Stefan Hula.