Za nami indywidualne zmagania o tytuł mistrza świata w lotach. W polskim obozie na wyróżnienie zasługuje postawa Dawida Kubackiego, który na Kulm był piętnasty. W trzydziestce znaleźli się również Stefan Hula i Klemens Murańka. Jutro zawody drużynowe w których polscy skoczkowie zapowiadają walkę o medal.
Najniżej z Polaków uplasował się Klemens Murańka - sklasyfikowany został na 26. pozycji, oczko niżej niż dwa lata temu w Harrachowie.

- Liczyłem, że dzisiaj poprawię tę pozycje. Niestety - wyszło jak wyszło. Trochę zepsułem ten pierwszy skok na progu, to moja wina. Warunki też nie pomogły. Nie chcę codziennie zrzucać winy na pogodę, ale to pech - mówił po konkursie Murańka.

Reprezentant Polski nie mógł nachwalić się dyspozycji, w jakiej znajduje się nowy mistrz świata w lotach, Peter Prevc:

- To nie jest dla mnie dziwne, że tyle metrów uleciał. Jest to zawodnik bardzo doświadczony, zwłaszcza na takich obiektach jak ten. Wypada pogratulować, sam bardzo chciałbym osiągnąć taki wynik, tylko pozazdrościć - przyznał Murańka.

Nasi skoczkowie myślami są już przy rywalizacji drużynowej. Mimo że nie należą do faworytów, swoje szanse oceniają wysoko.

- Będziemy walczyć, każdy z nas będzie chciał oddać dwa dobre skoki. Stać nas na zakręcenie się koło czołowej trójki, a może - przy odrobinie szczęścia - dostać się na podium. Jest wiele bardzo dobrych drużyn i z tym trzeba się liczyć. Faworytami będą Słoweńcy, ich atutem są loty. Myślę jednak, że my nie jesteśmy dużo gorsi - powiedział ambitnie Murańka.

Słowa Zakopiańczyka potwierdził Stefan Hula.

- Jeśli oddamy swoje dobre skoki, dopisze nam trochę szczęście, trafimy na równe warunki, to tak - jesteśmy w stanie walczyć o medal - przyznał najbardziej doświadczony obecnie skoczek kadry.

Dla zawodnika ze Szczyrku były to najlepsze mistrzostwa świata w karierze. W Bad Mitterndorf zajął 21. miejsce. Dziesięć lat wcześniej, podczas rywalizacji o tytuł najlepszego lotnika globu - również na Kulm, był 37.

- Pierwszy raz uczestniczyłem w całych mistrzostwach, a nie tylko w jednym dniu. Dwudzieste pierwsze miejsce jest tym, na jakie obecnie mnie stać. Wszystkie skoki były podobne, wczorajszy drugi był trochę gorszy. Ciężko rywalizować z najlepszymi, bo oni w lotach są wyśmienici. Mały błąd na skoczni mamuciej bardzo wiele kosztuje. Trzeba było perfekcyjnie skakać, żeby latać daleko - analizował swój występ Hula.

Najlepszym polskim skoczkiem na mistrzostwach okazał się Dawid Kubacki. Zawodnik, któremu do niedawna wielu odmawiało umiejętności radzenia sobie na największych skoczniach, zajął piętnaste miejsce.

- Nigdy zbyt dobrze nie spisywałem się na mamutach. Mogę być zadowolony, że praca, którą od wiosny włożyłem w swoje skoki, przynosi rezultaty. Fajniej mi się lata, odległości dużo lepsze - stwierdził usatysfakcjonowany Kubacki.

Jednocześnie zawodnik bardzo zachowawczo wypowiadał się o szansach Polaków w konkursie drużynowym:

- Jutro walczę o dobre skoki. Dobry wynik osiągnie się tylko dobrymi skokami, a nie myśleniem o nim.

Właśnie za dobre skoki trener Łukasz Kruczek po zakończeniu zmagań indywidualnych pochwalił najlepszego z Polaków:

- Na wielkie uznanie zasługuje Dawid Kubacki, to jego życiowy sukces. Pierwszy raz zajął tak wysokie miejsce na imprezie mistrzowskiej. Gratulacje także dla całego sztabu szkoleniowego kadry B, bo to zasługa ich ciężkiej pracy. To, co robią, przynosi efekty, to się sprawdziło. Naprawdę wielkie brawa dla nich.

Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner wiele uwagi poświęcił wracającemu do rywalizacji w konkursie drużynowym Kamilowi Stochowi. Dwukrotny mistrz olimpijski będzie jutro skakał w pierwszej grupie zawodników.

- Po piętnastym miejscu Dawida Kubackiego niedosytu nie ma. Gdyby był Kamil i zajmował takie miejsca, mógłby być niedosyt, bo Kamila stać na więcej i to już teraz. Oglądałem jego skok treningowy na odległość 208 metrów, to był dobry skok. Widać tez różnicę w jego nastawieniu - jest radosny, uśmiechnięty, chce mu się skakać, a związane jest to z tym , że on czuje, że ta forma przychodzi. To dobry pomysł, że Kamil będzie skakał. Cieszę się, że reszta naszych jest w czołowej trzydziestce. To już coś, brakuje jeszcze Kamila z przodu, a i on wkrótce tam będzie - zapewniał Tajner.

O ile wiara w dobry występ Kamila Stocha wydaje się u Apoloniusza Tajnera niezachwiana, to na temat reprezentacji nie wypowiada się już tak optymistycznie.

- Wszystko jest możliwe, to są skoki, loty; myślę, że w naszym zasięgu jest czwarte-piąte miejsce. Co do medalu jestem sceptyczny, choć tego nie wykluczam. Na razie nic nie wskazuje na to, żebym mógł zakładać medal - przyznał szczerze prezes PZN.