Nie Peter Prevc, nie Severin Freund, a Kenneth Gangnes jest w tej chwili najbliżej tytułu mistrza świata w lotach. Po pierwszym dniu walki Norweg ma jednak niewielką przewagę nad swoimi rywalami...
W pierwszej serii konkursowej Gangnes wysoko postawił poprzeczkę rywalom - skok na odległość 236 metrów, na dodatek w świetnym stylu, dał mu drugą lokatę.

- To najbardziej szalona rzecz, jakiej doświadczyłem w skokach narciarskich - cieszył się po swoim dalekim locie. - Miałem wrażenie, że nigdy nie będę lądował - dodał.

W finale pogoda i długość rozbiegu nie pozwalały już latać tak daleko, jednak 216 metrów wystarczyło, by objąć prowadzenie na półmetku rywalizacji.

- Nie mogłem mieć lepszego punktu wyjścia przed jutrzejszym dniem. Warunki były trudne ze względu na śnieg, ale dobrze sobie z tym poradziłem - podsumował Norweg, który jutro z pewnością będzie walczył o złoty medal.