Severin Freund nie tylko nie przekroczył 150. metra w Willingen, ale też nie zdołał odnieść trzeciego indywidualnego zwycięstwa na Mühlenkopfschanze. Niemiec jest pod wrażeniem formy Petra Prevca...
Niedzielny konkurs zdominował Peter Prevc, który znów powiększył przewagę nad Severinem Freundem w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Obecnie 27-letni Bawarczyk plasuje się 245 punktów za Słoweńcem. Freund stracił w konkursie w Willingen do Prevca aż trzydzieści punktów.

- Peter w tych dwóch dniach pokazał, dlaczego to on stał się w pełni zasłużonym zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni. Trzydzieści punktów to jest już wprawdzie ekstremalna różnica między zawodnikami, ale - myśląc realistycznie - da się z nim konkurować - powiedział po konkursie Freund.

27-letni mistrz świata z Falun miał duże nadzieje związane z konkursem w Willingen - po zmaganiach drużynowych, w których uzyskał 149 metrów, w indywidualnym konkursie miał zamiar przekroczyć 150. metr. To jednak się nie udało - Freund uzyskał 145,5 oraz 133 metry.

- Mój bilans na skoczni w Willingen jest bardzo dobry. Ten obiekt od zawsze należy do moich ulubionych - przyznał Niemiec, który dotychczas dwukrotnie wygrywał na Mühlenkopfschanze. - Myślę, że jestem dobrze przygotowany na mistrzostwa świata w lotach. Teraz chodzi o to, żeby wykorzystać te najbliższe dni tak, aby na Kulm prezentować się w jak najwyższej formie - dodał Freund.

Freund przyznaje, że ciężko będzie pokonać Petra Prevca, ale niemiecki mistrz zapewnia, że i on jest w dobrej formie.

- Dobra forma Petra utrzymuje się już długo; nie jest tak, że będzie wygrywał każdy konkurs. Jest nie do pokonania w niektórych momentach i w dobrej formie. To, co miałem zrobić, zostało zrobione w okresie przygotowawczym, teraz najlepsze emocje, motylki w brzuchu i wiele przyjemności ze skoków - zakończył Freund.

W Willingen bardzo dobre piąte miejsce zajął dwudziestoletni Andreas Wellinger. Andreas Wank był czternasty, a Michael Neumayer, Stephan Leyhe i Richard Freitag uplasowali się w trzeciej dziesiątce.

- Nie jestem do końca zadowolony z moich skoków. Jury miało problem z ustaleniem optymalnej długości rozbiegu. Do tego sportu trzeba mieć wyczucie, jeden błąd wiele kosztuje - przyznał po konkursie Leyhe.