Mika Kojonkoski mimo iż jego kariera trenerska trwa już dość długo to dopiero złoto w Planicy jest jego największym sukcesem. Prowadził wcześniej kadrę Finlandii i Austrii. Choć był lubiany, miał jeden problem - brak mu było sukcesów. Wychował wielu wspaniałych zawodników z Janne Ahonenem na czele, ale żaden nie sprawił mu tej radości, co Roar Ljoekelsoey. "Jestem zdziwiony, że w półtora roku Roar osiągnął wielki sukces. Nie jest prosto zbudować tak wysokie poczucie własnej wartości u zawodnika, który skacze od dziesięciu lat i nigdy nie wygrywał. Nie robiłem żadnych szczególnych przygotowań do tych zawodów, choć były nietypowe, bo dwudniowe. Zastosowałem tylko to, co się wcześniej sprawdzało. Jak najprościej. Kiedyś chciałem robić wszystko perfekcyjnie, poprawiać rzeczy, które sprawnie działają. To był błąd" – mówił Kojonkoski.
"Dobre samopoczucie jest decydujące. Według mnie 80 procent czynności podczas skoku jest wykonywanych automatycznie, podświadomie. Jeżeli robisz coś na siłę, nie jesteś czegoś pewien albo za wszelką cenę chcesz zachować kontrolę nad własnym ciałem, to nic ci z tego nie wyjdzie. Ważniejsze jest, byś czuł się wolny" – zakończył popularny Kojo.

Bjoern Einar Romoeren twierdzi, że nie spotkał jeszcze w swojej karierze tak perfekcyjnie pracującego trenera jak Mika Kojonkoski. "U Kojonkoskiego wszystko poukładane jest jak w pudełku. Nie ma mowy o żadnej improwizacji. Miałem do czynienia z trenerami, którzy czasem nie potrafili odpowiedzieć na podstawowe pytania. Kojonkoski wie, czego chce i potrafi to od nas wyegzekwować. A my go słuchamy, bo wyniki przemawiają za nim" – twierdzi skoczek.