Takiego wybuchu radości na twarzy Petra Prevca, jak po finałowej próbie w Bischofshofen, nie było nam jeszcze chyba dane oglądać. Słoweński skoczek po wielu latach i miejscach na podium podczas ważnych imprez w końcu doczekał się złota - w tym przypadku złotego orła...
- Pierwsze trofeum, które naprawdę wygrałem. Mam wiele medali, ale tylko to jest zwycięstwem, to zupełnie inna historia. Jestem bardzo szczęśliwy, że mi się to udało. Teraz bym tego orła postawił na samym szczycie piramidy moich osiągnięć. Poniżej byłyby wszystkie medale, a to trofeum byłoby na samej górze - przyznał zwycięzca 64. Turnieju Czterech Skoczni.

23-letni Słoweniec, który słynie z wielkiego wewnętrznego spokoju i umiejętności skupiania się tylko na swoich próbach, przyznał, że tym razem nie było to tak łatwe:

- Dzień zaczął się o szóstej rano. Nie mogłem spać. Dzień wcześniej nie mogłem z kolei zasnąć. Wiele rzeczy działo się w tzw. międzyczasie. Oglądałem film, wyczyściłem kurtkę, ponieważ ten kolor szybko się brudzi. Wszystko krążyło po mojej głowie. Telefon przez większość czasu był wyłączony, bo był rozpraszającym czynnikiem. Nie mogłem przeglądać wiadomości, bo wszędzie była mowa o jednym Prevcu. To potem wchodzi ci tak w podświadomość, że musiałem się potrudzić, aby móc zasnąć. Na śniadaniu byłem półtorej godziny, to wszystko wyglądało trochę inaczej. Potem poszedłem trochę pobiegać, a później pojechaliśmy na skocznię.

W Bischofshofen Prevcowi kibicowało blisko pięć tysięcy słoweńskich kibiców.

- Nie wiedziałem, czy jestem w Planicy, czy w Austrii. To było piękne. Więcej było flag słoweńskich niż austriackich. Bischofshofen jest słoweńskim regionem. Wszystkim pragnę bardzo podziękować za przybycie. Wiedziałem, że było ich dużo, ale nie wiedziałem, że aż tak!

Rola faworyta z pewnością nie jest łatwa, szczególnie gdy na Turniej Czterech Skoczni przyjeżdża się z serią trzech zwycięstw w konkursach Pucharu Świata:

- Na szczęście już w ubiegłym roku byłem do Innsbrucka faworytem, typowano mnie na tego, który może wygrać. W tym roku było łatwiej. Przez te siedem lat stopniowo uczyłem się, jak radzić sobie z presją.

Co czuł, gdy prowadził po pierwszej serii ostatniego konkursu w Bischofshofen i wiedział, że już prawie wygrał złotego orła?

- Im było bliżej do końca, tym bardziej niedorzeczne byłoby, gdybym nie wygrał. Dlatego w mojej podświadomości było, aby iść na górę spokojnie i pewnie. Gdyby ktoś skakał po mnie, bym tam pewnie padł, bo tak naprawdę wtedy spadł mi kamień z serca. To było podobne do tego, kiedy ktoś, kto nie uprawia sportu, wchodzi na szczyt wysokiej góry. Przez dziesięć dni byłem na krawędzi, a wszyscy mi mówili, że wygram turniej.

Wszyscy zastanawiają się, czy gdyby finałowa seria konkursu w Oberstdorfie została rozegrana w stabilnych warunkach lub jury zdecydowało odczekać chwilę - aż warunki dla czołówki się zmienią - to czy wówczas Prevc powtórzyłby wyczyn Hannawalda z 50. edycji Turnieju Czterech Skoczni i zwyciężył we wszystkich konkursach. Sam Słoweniec stara się o tym nie myśleć.

- Mało o tym myślę. Jeśli ktoś by mi powiedział przed turniejem, że wygram w trzech z czterech konkursów, nie mógłbym w to uwierzyć. Teraz, kiedy wygrałem trzy, myślę: czemu nie...? W przyszłości wszystko jest możliwe, ale trudno wygrać nawet jeden konkurs turnieju, a co dopiero mówić o czterech triumfach.

W tym sezonie Peter Prevc zdaje się być suwerenem. Czy są jakieś granice, które chciałby przekroczyć? Już teraz jako pierwszy był najlepszy w siedmiu z ośmiu konkursowych serii skoków w Turnieju Czterech Skoczni.

- Nie wyznaczam sobie żadnych granic do pokonania. Chcę jedynie drogi, która cały czas prowadzi w górę i nigdy się nie kończy - zapowiedział 23-latek.

Goran Janus w jednym z wywiadów powiedział, że takiego fenomenu w skokach narciarskich w swojej karierze jeszcze nie widział, jednak sam 23-latek przywołuje kilka przykładów.

- Bardzo dziękuję za te słowa Goranowi, ale myślę, że byli już tacy - Gregor Schlierenzauer, Adam Małysz i Severin Freund to również zawodnicy, którzy byli nie do pokonania. Trzeba starać się, by trwało to tak długo, jak to możliwe. W tej turze zdobyłem złoto, ale co będzie dalej - to czas pokaże.

Novoletna turneja 15/16 je za mano. Bila je težka, dolga, nepozabna in na koncu zmagovalna. 1067,5 metrov, 10 dni, 8...

Posted by Peter Prevc on 7 stycznia 2016